Mateuszowi Kijowskiemu do tej pory pomogło ponad 335 osób. Jedni wpłacali po 10, 20, 50 i 100 zł, a inni po 500 zł, tysiąc, a nawet cztery tysiące złotych. Kwota, którą chcą uzbierać, to 35 tys. zł. Na tę chwilę udało się zebrać już 92 proc. z tej sumy.
Mateusz Kijowski i Elżbieta Pawłowicz-Opara podziękowali we wspólnym filmiku umieszczonym w serwisie YouTube.
Zrzutka spotkała się z wielkim zrozumieniem i wielka życzliwością. (…) W przyszłości pieniądze ze Stypendium Wolności będą przeznaczane na osoby, które czynnie działają, a są w podobnej sytuacji jak Mateusz.
- zaczęła Elżbieta Pawłowicz-Opara.
Bardzo wszystkim dziękuję. To ogromne wsparcie. Dzięki niemu nasza rodzina już odczuła sporą ulgę. Będziemy mogli spokojnie, bez stresów bytowych przeżyć święta
- powiedział Mateusz Kijowski.
Następnie wspólnie złożyli życzenia. - Najważniejsze, żebyśmy byli razem, żeby się nie dzielić, żeby jednoczyć naród, dogadywać się i wzajemnie rozumieć. Nie każdy, kto ma inne poglądy jest naszym wrogiem. Musimy rozmawiać, słuchać się nawzajem. Wtedy łatwiej będzie nam się zrozumieć i pojednać - zakończył Mateusz Kijowski.
Komentarze są raczej negatywne, zarówno z jednej, jak i z drugiej strony. Przeciwnicy byłego lidera KOD znaleźli się nawet wśród osób wspierających zbiórkę. Wpłacali po 1 zł podpisując się „Podły żebrak bez cienia honoru”, „Nierobie do roboty a nie żebrzesz” albo „chamie, nierobie, cwaniaku”.
Mateusz Kijowski dziękuje za zbiórkę 32 tys. złotych, które pozwolą jemu i jego rodzinie „bez stresów bytowych” przeżyć święta. A Sylwester?
-zapytał ironicznie Leszek Miller.
Coś pięknego! Kijowski dostał ze zrzutki 32 tys. zł. Mówi, że będzie mógł "bez stresów bytowych przeżyć te święta". Zapotrzebowanie to ma zamaszyste ten ich stypendysta...
– napisała dziennikarka wpolityce.pl, Marzena Nykiel.
W styczniu Onet i "Rzeczpospolita" ujawniły, że pieniądze KOD-u - z publicznych zbiórek - trafiały do firmy prowadzonej przez Mateusza Kijowskiego i jego żonę. Zdaniem dziennikarzy chodziło o ponad 91 tys. zł.
Miała to być zapłata za obsługę strony internetowej KOD, hosting i migrację danych oraz przygotowywanie nowych serwisów i opracowywanie treści. Kijowski zapewniał, że może "rozliczyć się z każdej złotówki", jednak jego współpracownicy powiedzieli, że obsługą strony zajmowali się inni ludzie. W maju Mateusz Kijowski zrezygnował z kandydowania na szefa KOD.