"Dlaczego pan Macierewicz nie chciał lecieć tym samolotem?" Paweł Deresz pyta o Smoleńsk

Paweł Deresz, mąż Jolanty Szymanek-Deresz, zareagował na wypowiedzi szefa MON Antoniego Macierewicza dotyczące rzekomych eksplozji w Tu-154. Wczoraj podczas konferencji prasowej skrytykował je Władimir Putin.

Prezydent Rosji Władimir Putin na czwartkowej konferencji prasowej odniósł się do wypowiedzi sugerujących, że katastrofa smoleńska mogła być zamachem.

- Jesteśmy zmęczeni tym blefem. Mamy dosyć tych bzdur. Byłem wtedy premierem i nie miałem nic wspólnego z agencjami bezpieczeństwa i spraw zagranicznych. Skoro miała być eksplozja na pokładzie, to powiedzcie, skąd oni wylecieli. Z Moskwy? Nie, z Warszawy! Rosyjscy agenci mieli podłożyć bombę? Raczej powinniście spojrzeć na swoich ludzi - stwierdził Putin.

ZOBACZ TAKŻE: Doroczna konferencja Putina. Pada pytanie o Smoleńsk. 'To polityczne śledztwo. Dorośnijcie'>>>

- Warto by prezydent Putin spojrzał wreszcie prawdzie w oczy - mówił minister Antoni Macierewicz w Polskim Radiu 24. Szef MON przekonywał, że polscy eksperci potwierdzili, iż na pokładzie TU-154 doszło do dwóch eksplozji. Miała to potwierdzić oficjalna ekspertyza, uznana przez komisję Jerzego Millera. Zaprzecza temu stanowczo Maciej Lasek, były przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. CZYTAJ WIĘCEJ>>>

Deresz: Czy Macierewicz coś wie?

Wypowiedzi Putina i Macierewicza skomentował krótko na swoim profilu na Facebooku Paweł Deresz, mąż Jolanty Szymanek-Deresz, która zginęła w katastrofie smoleńskiej.

"Na pytanie polskiego dziennikarza, czy 10 kwietnia 2010 były wybuchy w samolocie, prezydent Putin podczas konferencji prasowej odpowiedział: "A skąd leciał ten ten samolot, z Moskwy czy z Warszawy? Pytajcie o to Warszawę". Dlaczego pan Macierewicz nie chciał lecieć tym samolotem? Może on wie coś na ten temat?" - napisał Deresz.

Paweł Deresz we wcześniejszych wypowiedziach dla mediów wielokrotnie odcinał się od hipotez sugerujących zamach w Smoleńsku. Sprzeciwiał się także przeprowadzaniu ekshumacji.

"Macierewicz sugeruje, że tę bombę mogli wcześniej umieścić Rosjanie. Jeśli mu wierzyć, że były trzy wybuchy, to powstaje pytanie - kto wniósł materiał wybuchowy na pokład? Wszyscy pasażerowie przeszli wcześniej przez bramki, oprócz Lecha Kaczyńskiego i jego małżonki. (...) Oczywiście nie podejrzewam, że pan prezydent chciał popełnić samobójstwo, więc w świetle twierdzeń Macierewicza warto się zastanowić, czy w takim razie ktoś po prostu nie podrzucił prezydentowi do teczki podręcznej materiału wybuchowego" - mówił Deresz we wrześniu ub.r. w rozmowie z weekend.gazeta.pl.

Więcej o: