Franciszkanin swój wpis na Facebooku zaczyna od wyliczenia "wspaniałych miejsc, które budują wiarę" w Polsce. To według niego redakcja "Deon" czy "Więzi", biuro Papieskich Dzieł Misyjnych czy Salezjański Wolontariat Misyjny. Później jednak przyszedł czas na gorzką refleksję.
"Generalnie jednak rzeczywistość ta nie jest budującą. Kościół, z którego przed miesiącem wyjechałem, przede wszystkim jest wspólnotą" - pisze o. Kaproń.
I wymienia, że w Polsce mamy do czynienia z "Kościołem prawa, świętego oburza, kanonicznych upomnień", gdzie "większym grzechem i skandalem jest artykuł z wizerunkiem rozebranej Madonny Edwarda Muncha niż szalejące grzechy podziałów w społeczeństwie, powszechnego hejtu, a nawet zawiści".
Halloweenowa dynia wzmaga wśród chrześcijan większą aktywność i jest postrzegana jako poważne zagrożenie, a nie jest nim fakt, że oto idzie mróz i bezdomni na ulicach nie mają co zjeść, gdzie się ograć i że każda noc może być dla nich ostatnią
- nie kryje rozczarowania o. Kaproń. Cały jego wpis na Facebooku możecie przeczytać poniżej.
Wpis franciszkanina szybko zdobył dużą popularność w sieci, z czego szybko zdał sobie sprawę sam zainteresowany. Zapewnia, że jego intencją nie był atak. "Nie mam nic droższego niż mój Kościół i pragnę służyć mu jako brat mniejszy" - podkreślił.
"Być może wielu użyje moich słów, aby znów uderzyć w Kościół. Inni być może poczują się nimi zgorszonymi i urażonymi. Tych pierwszych ogarniam modlitwą, tych drugich - serdecznie przepraszam" - napisał w środę przed południem o. Kaproń.
Kijowski nie ma pieniędzy. "Jeśli nie pomoże zbiórka, będzie musiał iść do pracy" [MAKE POLAND GREAT AGAIN]