Służby Bezpieczeństwa Ukrainy weszły rano do mieszkania Micheila Saakaszwilego. Polityk początkowo uciekł na dach budynku, gdzie groził, że skoczy. Najprawdopodobniej tam został zatrzymany. Funkcjonariusze wyprowadzili go z mieszkania w kajdankach.
Na nagraniu widać Saakaszwilego na dachu mieszkania:
Były prezydent przemawiał z dachu do swoich zwolenników, którzy protestowali przeciwko jego zatrzymaniu. Doszło do starć z policją.
- Chcą mnie zabrać, ponieważ wstawiłem się za ludnością Ukrainy - krzyczał Saakaszwili. Powiedział, że ukraińskie władze działają na zlecenie Rosji i chcą go deportować z Ukrainy. - To złoczyńcy. Oni wykonują przestępcze rozkazy - przemawiał.
Protestujący próbowali blokować samochód, którym Służba Bezpieczeństwa chciała wywieźć polityka.
O aresztowaniu poinformowały Ukraińskie Służby Bezpieczeństwa. Micheil Saakaszwili ma zostać przesłuchany w związku z zarzutami pomagania i ukrywania kryminalistów, donosi "Ukraińska Prawda". Grozi mu za to pięć lat więzienia.
To samo źródło informuje też, że jeden z protestujących oblał się benzyną i zagroził, że dokona samospalenia. Wzmianki o tym incydencie pojawiają się też na Twitterze.
Micheil Saakaszwili to były prezydent Gruzji oraz obecny lider ukraińskiej partii „Ruch Nowych Sił”. Jest w konflikcie z ukraińskimi władzami, które oskarża o wspieranie korupcji.
Saakaszwili nie ma w tym momencie żadnego obywatelstwa. Gruzińskiego paszportu zrzekł się w 2015 roku, kiedy Petro Poroszenko zaproponował mu urząd przewodniczącego Odeskiej Obwodowej Administracji Państwowej. Latem prezydent Poroszenko pozbawił Saakaszwilego ukraińskiego obywatelstwa.
Pomimo tego, Saakaszwili powrócił na Ukrainę i prowadził tam działalność polityczną. W niedzielę kierowany przez niego Ruch Nowych Sił przeprowadził w Kijowie antyrządową demonstrację. W ostatnim czasie ukraińskie władze zatrzymały kilku współpracowników polityka.