37-letni Daniel N. z Częstochowy nie pracował, za to dużo pił. Często przychodził do swojej matki, Małgorzaty, która mieszkała przy ul. Niepodległości z 12-letnim bratem Daniela N. Niewykluczone, że ta wspomagała syna finansowo.
Daniel N. wchodził w konflikty z prawem. W lutym wszedł do jednego ze sklepów, spakował rzeczy do reklamówek i wyszedł bez płacenia. Gdy ekspedientka za nim wybiegła i zażądała pieniędzy, 37-latek wyjął siekierę i postraszył nią kobietę. Potem tłumaczył śledczym, że siekiery wcale nie miał zamiaru wyjmować.
Do prawdziwej tragedii doszło 16 maja. Daniel N. zaatakował wtedy własną matkę, dusząc ją za szyję, a potem zaciskając dłonie na ustach i nosie kobiety. Następnie na szyi nieprzytomnej Małgorzaty N. zacisnął apaszkę. Po wszystkim ukrył zwłoki matki w wersalce i przykrył je pościelą.
Przez kilka Daniel N. dni pił za pieniądze kobiety, sypiał też na wersalce, w których wcześniej ukrył ciało Małgorzaty N. 12-letniemu bratu i sąsiadom powiedział, że Małgorzata N. trafiła do szpitala. Trzeci z braci, Marcin N., obdzwonił wszystkie szpitale - nikt o kobiecie nie słyszał. To wzbudziło jego wątpliwości. Poszedł do mieszkania swojej matki i natknął się na zwłoki kobiety.
Daniel N. przyznał się do winy. Jak podaje prokuratura, mężczyzna twierdził, że "denerwował go sposób, w jaki matka odnosiła się do młodszego brata i do niego". Biegli stwierdzili, że był poczytalny. 37-latek trafił do aresztu.
O tym, że zabójca Małgorzaty N. jest także sprawcą ataku na ekspedientkę w Częstochowie, śledczy dowiedzieli się w czerwcu, gdy 37-latek już znajdował w areszcie - podaje Czestochowa.wyborcza.pl. Po kilkumiesięcznym nieudanym śledztwie w poszukiwaniu sprawcy opublikowano zdjęcia ze sklepowego monitoringu. W kilka godzin mężczyzna został zidentyfikowany.
11 grudnia rusza proces w obu sprawach - zarówno napadu na sklep, jak i morderstwa. Akt oskarżenia trafił już z Prokuratury Rejonowej Częstochowa-Południe do Sądu Okręgowe. Danielowi N. grozi dożywocie.