"To jest Polska" - usłyszał pan Azad w barze w Warszawie. Potem było tylko gorzej

W jednym z warszawskich barów miało dojść do rasistowskiego incydentu. Pracownica lokalu miała nazwać jednego z klientów "czarnuchem". Właściciele przepraszają.

"To jest Polska, a ty powinieneś mówić po polsku. Jesteś czarnuchem" - tak miała powiedzieć do pochodzącego z Turcji klienta jedna z pracownic baru "Meat & Fit - Slow Food" mieszczącego się przy ul. Grzybowskiej w Warszawie.

Incydent w barze w WarszawieIncydent w barze w Warszawie https://twitter.com/Vojtekus/status/936925998058057729, Wojciech Kussowski

"Odwiedzamy to miejsce od ponad roku. Całkowicie nieakceptowalne zachowanie ze strony firmy nazwanej w j. angielskim, która powinna być otwarta na wszystkich ludzi" - tak komentował w opinii wystawionej barowi w internecie pan Azad.

"Jeśli firma jest przeciwko obcokrajowcom lub jej pracownicy nie chcą sprzedawać jedzenia ludziom z zagranicy, mogą zwyczajnie napisać na drzwiach "jedzenie tylko dla Polaków", tak jak było to w czasach nazistów, gdy Żydzi nie byli wpuszczani do sklepów" - dodaje mężczyzna.

"Potępiamy i przepraszamy"

Właściciele i pracownicy lokalu szybko zareagowali i opublikowali oświadczenie, w którym przeprosili pana Azada, jego znajomych, a także wszystkich, którzy poczuli się urażeni.

"Kategorycznie potępiamy takie zachowania. Właściciel restauracji spotkał się z Azadem i jego znajomym. Azad został serdecznie przeproszony" - czytamy w oświadczeniu.

"Blisko 40 proc. naszych gości to klienci zagraniczni, a sam właściciel jest w związku małżeńskim z Hinduską kobietą i nie ma mowy ani miejsca w naszych lokalu na zachowania rasistowskie czy ksenofobicznej" - podkreśla personel.

Wobec pracowniczki mają zostać wyciągnięte konsekwencje. Restauracja przekazała także 300 zł na rzecz organizacji walczącej z rasizmem i ksenofobią.

Aluminiowa folia jest częstym widokiem w wielu kuchniach. Czy powinniśmy z niej korzystać?