36-letnia starogardzianka była w szóstej ciąży. Jak podaje "Głos Szczeciński", z powodu nadużywania alkoholu w ciągu ostatnich lat odebrano jej piątkę dzieci, które trafiły do rodzin zastępczych.
Dziennikarze „Głosu Szczecińskiego” dotarli do informacji z których wynika, że 36-latka wywołała poronienie, a następnie miała spalić płód w piecu kaflowym. Do wydarzeń miało dojść w zeszłym tygodniu w jednym z bloków przy ul. Wojska Polskiego w Stargardzie. Zdaniem dziennikarzy gazety, kobieta mieszkała wcześniej z partnerem, który - gdy była w ciąży - miał od niej odejść i związać się z jej sąsiadką. Jeden z rozmówców „Głosu Szczecińskiego” stwierdził, ze kobieta miała poprosić znajomą o zamówienie w internecie tabletek wywołujących poronienie.
Policja w sobotę przewiozła 36-latkę do starogardzkiego szpitala na oddział ginekologiczny. - Po badaniach okazało się, że pacjentka ma dwa promile alkoholu we krwi. Po rozmowie z pacjentką wynika, że była między 16 a 18 tygodniem, a więc około czwartego miesiąca ciąży. Kobieta nie była pod opieką ginekologiczną - powiedziała w rozmowie z „Głosem Szczecińskim” Anna Szymańska ze szpitala w Stargardzie. 36-latka opuściła placówkę we wtorek. Jest pod policyjnym dozorem. Funkcjonariusze przeszukali jej mieszkanie.
Obecnie sprawę bada prokuratura. Zgodnie z kodeksem karnym, matce, która zabija dziecko w trakcie porodu pod wpływem jego przebiegu grozi do pięciu lat więzienia.
- W tej chwili Prokuratura Rejonowa w Stargardzie nadzoruje postępowanie w związku z podejrzeniem zaistnienia przestępstwa, o jakim mowa w artykule 149 Kodeksu Karnego, który to przepis mówi o tzw. dzieciobójstwie. Dotyczy matki, która zabija dziecko pod wpływem przebiegu porodu lub w jego okresie - powiedziała w rozmowie z Radiem Szczecin Joanna Biranowska-Sochalska z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie. Dodała, że z uwagi na dobro prowadzonego postępowania prokuratura nie informuje o żadnych jego szczegółach.