Wspomniany raport powstał w grudniu 2015 roku, wtedy też o wynikach ankiet mieli zostać poinformowani policyjni dowódcy - pisze Wirtualna Polska. Dziennikarze twierdzą, że MSWiA go ukrywa, dostępu broni specjalne hasło.
W badaniu wzięło udział 4 tys. losowo wybranych funkcjonariuszy, którzy na pytania odpowiadali całkowicie anonimowo - czytamy w artykule. Przemoc ze strony policjantów wcale nie należy do rzadkości. Aż 45 proc. badanych twierdzi, że byli uczestnikami sytuacji, w której policjanci przejawili "nieuzasadnioną agresję".
Dalej jednak tylko 8 proc. z nich przyznaje, że to bezpośrednio oni podejmowali takie działania. Reszta była tylko świadkami nieuzasadnionej agresji (31 proc.) lub uczestnikami tego typu interwencji (62 proc.).
Policjanci odpowiadali też na pytania dotyczące tego, na czym polegała wspomniana "nieuzasadniona agresja". Najczęściej wskazywano na użycie siły fizycznej (27 proc.), agresywne wypowiedzi (23 proc.) oraz użycie kajdanek (12 proc.). Część funkcjonariuszy chętnie sięga też po policyjną pałkę, a jeden procent przyznaje się do użycia w takiej sytuacji broni palnej. Ponadto, 38 proc. twierdzi, że wszyscy (lub większość) funkcjonariusze znaleźli się przynajmniej raz w sytuacji, w której zachowywali się bardziej agresywnie niż to potrzebne.
Z badania wynika też, że prawie 1/3 badanych akceptuje użycie środków przymusu bezpośredniego - jak pałka, czy paralizator - mimo braku bezpośredniego zagrożenia, a jedynie z powodu obelg - pisze WP. W raporcie podkreślono, że dla wielu policjantów kluczowa jest bowiem "siła i przewaga".
Ważne, by zakończyć interwencję sukcesem- działania, jakie w tym pomagają są mniej istotne. Kluczowy jest cel, a nie metody, jakie do tego prowadzą
- twierdzą autorzy raportu, cytowani przez WP. W dokumencie stwierdzono też, że ofiarami nieuzasadnionej agresji ze strony policjantów padają najczęściej zwykli obywatele, w trakcie rutynowych kontroli.
Badanie dotyczące agresji w policji powstał na zlecenie MSW za rządów PO-PSL.
W rozmowie z Gazeta.pl jeden z ówczesnych wiceministrów spraw wewnętrznych Grzegorz Karpiński tłumaczy, że raport zamówiono m.in. w odpowiedzi na zalecenia instytucji międzynarodowych. - Nie przypominam sobie, by podobne raporty kiedykolwiek utajniano - dodaje Karpiński.
W odpowiedzi na nasze pytania MSWiA podało, że obecny wiceminister Jarosław Zieliński - odpowiedzialny dziś w resorcie za służby mundurowe - przekazał raport komendantowi głównemu policji "ze wskazaniem wykorzystania zawartych w nim rekomendacji".
Dodano, że badanie wykonywane było w okresie od sierpnia do grudnia 2015 roku.
W grudniu 2016 r. w MSWiA odbyło się spotkanie, podczas którego wyniki badań zostały przekazane przedstawicielom policji odpowiednim w kwestiach przeciwdziałania niewłaściwym zachowaniom funkcjonariuszy
- pisze MSWiA. W gronie tym wymieniono m.in. pełnomocników ds. ochrony praw człowieka funkcjonujący w Komendzie Głównej Policji, Komendzie Stołecznej Policji oraz komendach wojewódzkich i szkołach policji.
"Raport, o którym mowa, został opracowany w 2015 roku" - komentuje policja.
Nie dotyczy on sytuacji teraźniejszej. Obejmuje działania funkcjonariuszy jakie mogły mieć miejsce w latach wcześniejszych, a zatem jest to raport traktujący o możliwych zjawiskach sprzed co najmniej kilku lat
- pisze w odpowiedzi na nasze pytania rzecznik KGP. Mariusz Ciarka podkreślił przy tym jednocześnie, że policja intensywnie szkoli swoich funkcjonariuszy m.in. w zakresie prowadzenia interwencji.
W ramach formacji organizowane są też spotkania z psychologami, których celem jest "doskonalenie umiejętności w zakresie radzenia sobie z zachowaniami agresywnymi".
Zobacz też: Reporter TVN ujawnił sprawę śmierci Igora Stachowiaka. Teraz policja straszy go więzieniem