Reporter TVN ujawnił sprawę śmierci Igora Stachowiaka. Teraz policja straszy go więzieniem

Dziennikarzowi TVN Wojciechowi Bojanowskiemu grozi do 2 lat więzienia - informuje "Rzeczpospolita". Reporter opublikował nagranie z komisariatu we Wrocławiu, gdzie zmarł 23-letni Igor Stachowiak. Doniesienie na dziennikarza złożyli policyjni związkowcy.

Nagranie z komisariatu Wrocław-Stare Miasto "Superwizjer" TVN wyemitował w maju. Na pochodzącym sprzed roku filmie z kamery umieszczonej na paralizatorze widać, jak 23-letni Igor Stachowiak wił się w bólu na podłodze policyjnej toalety. Do nagrania dotarł reporter Wojciech Bojanowski.

Teraz dziennikarza mogą czekać problemy - doniesienie do prokuratury złożyli policyjni związkowcy z Dolnego Śląska. Jak informuje "Rzeczpospolita", doszło do rozpowszechniania informacji z prokuratorskiego śledztwa.

– Publikując nagrania, dokonano linczu na policjantach. To wywołało falę hejtu. Ferowanie wyroków na tym etapie było nieuczciwe – mówi w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Piotr Malon, przewodniczący NSZZ Policjantów na Dolnym Śląsku. Wojciech Bojanowski już zapowiedział, że nie wyda swoich informatorów. Reporterowi może grozić kara do dwóch lat więzienia.

Zarzuty dla wrocławskich policjantów

We wrześniu zarzuty przekroczenia uprawnień oraz znęcania się nad Igorem Stachowiakiem postawiła poznańska prokuratura czterem byłym funkcjonariuszom Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu. Jeden z podejrzanych złożył obszerne wyjaśnienia, pozostali skorzystali z prawa do odmowy składania wyjaśnień. Żaden z podejrzanych nie przyznał się do winy.

Do tragedii doszło 15 maja ubiegłego roku. Zatrzymany przez policję na wrocławskim rynku Igor Stachowiak został przewieziony na komendę. Tam, kilkakrotnie rażony paralizatorem, zmarł.

Zdaniem prokuratury, zatrzymanie Igora Stachowiaka było zasadne. Poszukiwano go w związku z podejrzeniem dokonania oszustwa, znaleziono przy nim środki psychoaktywne. Według prokuratury zastosowane środki przymusu bezpośredniego nie były adekwatne do sytuacji. Były to: użycie paralizatora w momencie, gdy zatrzymany miał ręce skrępowane z przodu kajdankami, szarpanie, popychanie i lżenie zatrzymanego - wyjaśniają śledczy.

"Takie postępowanie funkcjonariuszy naruszało godność, nietykalność cielesną i prawo Igora Stachowiaka do ludzkiego traktowania" - czytamy w komunikacie.

Prokuratura: Policja nie przyczyniła się do śmierci 23-latka

Zdaniem prokuratury, postępowanie policjantów nie przyczyniło się jednak do śmierci Igora Stachowiaka. W opinii biegłych, na którą powołuje się prokuratura zmarł on "z powodu niewydolności krążeniowo-oddechowej po zażyciu środków psychoaktywnych".

Prokuratura przesłuchała w tej sprawie ponad 60 świadków, przeanalizowała opinie biegłych oraz dane z monitoringu i telefonów zabezpieczonych w tej sprawie.

W maju minister spraw wewnętrznych Mariusz Błaszczak odwołał ze stanowisk komendanta wojewódzkiego policji we Wrocławiu, jego zastępcę oraz komendanta miejskiego. Śledztwo w sprawie śmierci Igora Stachowiaka zostało przekazane do prokuratury w Poznaniu