Nagła śmierć 5-latki. Wróciła z przedszkola, zmarła w szpitalu. "To bardzo tajemnicza sprawa"

Rodzice dzieci z przedszkola w Wędrzynie są zdziwieni i zaniepokojeni. Kilka dni temu nagle zmarł jeden z przedszkolaków, 5-letnia dziewczynka. Wcześniej nic nie zapowiadało tragedii.

W czwartek rodzice dzieci uczęszczających do przedszkola w Wędrzynie (woj. lubuskie) dowiedzieli się o śmierci dziewczynki z grupy starszaków. 

- To bardzo tajemnicza sprawa. W środę dziewczynka była w przedszkolu, była pogodna, bawiła się z innymi dziećmi, nie wykazywała żadnych oznak chorobowych - opowiada gorzowskiej "Wyborczej" jeden z mieszkańców gminy, którego dziecko uczęszcza do tego przedszkola. 

Przyczynę zgonu dziecka zna rodzina. Szpital, do którego trafiła i gdzie zmarła dziewczynka, nie udziela informacji w tej sprawie. Sanepid też nie chce przesądzać, co spowodowało tragedię. Czekają na wyniki badań. Z nieoficjalnych informacji dziennikarza "Wyborczej" wynika, że mogło chodzić o zapalenie opon mózgowych. W sprawie śmierci dziecka trwa śledztwo - informuje z kolei Polsat News.

Apel do rodziców "by tragedia nie wydarzyła się ponownie"

Tymczasem przedszkole zostało profilaktycznie zdezynfekowane, a przedszkolaki dostały antybiotyki. Burmistrz gminy Sulęcin, w której znajduje się placówka, wydał specjalny komunikat: 

"Zwracam się do Państwa z gorącym apelem o zwrócenie szczególnej uwagi na stan zdrowia oraz przypadki zachorowań wśród dzieci. Proszę nie lekceważyć tego komunikatu, bacznie śledzić stan zdrowia swoich pociech, a w przypadku pojawienia się niepokojących objawów natychmiast skonsultować się z lekarzem pierwszego kontaktu. Nawet błahe z pozoru symptomy mogą stanowić zagrożenie życia!". 

"Dzieci chore powinny zostać bezzwłocznie poddane leczeniu! Tylko działając wspólnie nie dopuścimy, by podobna tragedia wydarzyła się ponownie" - zaapelował burmistrz Dariusz Ejchart.

Potrzebujesz wezwać pomoc? Czy wiesz, jak prawidłowo korzystać z numerów alarmowych?

Więcej o: