Fatalny stan poligonów, zamknięte strzelnice, 40-letnie wozy. Miażdżący raport NIK o armii

Polska wydaje na armię już prawie 10 mld dolarów, czyli 2 proc. PKB. Z roku na rok na wojsko przeznaczamy coraz więcej pieniędzy z budżetu państwa. Mimo to, Najwyższa Izba Kontroli w najnowszym raporcie zmiażdżyła stan sprzętu w polskich jednostkach wojskowych.

Według Stockholm International Peace Research Institute (SIPRI) Polska z wydatkami wynoszącymi 9,7 mld dolarów na armię zajmuje pod tym względem 25. miejsce na świecie. Jednak, jak zauważa w najnowszym raporcie, Najwyższa Izba Kontroli, polskie wojsko jest w kiepskim stanie. Z 12 objętych kontrolą NIK jednostek, tylko dwie miały kompletny sprzęt i wyposażenie. Kontrolę przeprowadzono w latach 2014-2016.

Brak sprzętu i zdolności bojowej

W raporcie NIK czytamy, że 4,2 proc. wojskowych budynków "zagraża bezpieczeństwu użytkowników", a 14,7 proc. wymaga remontu.

"Skontrolowanym jednostkom wojskowym brakowało sprzętu i wyposażenia, znaczna jego część była przestarzała, a wymiana na nowy przebiegała zbyt wolno, co negatywnie wpływało na utrzymanie pełnej zdolności bojowej jednostek wojskowych" - napisali twórcy raportu.

Brak szkoleń, bo nie ma gdzie strzelać

NIK alarmuje też, że żołnierze nie mają potrzebnych szkoleń, bo brakuje czynnych strzelnic. Nie ma ich w ponad połowie garnizonów, które podlegają Dowództwu Generalnemu Rodzaju Sił Zbrojnych. Żołnierze jeżdżą więc do innych jednostek, co wiąże się z dodatkowymi kosztami.

Jednostkom skontrolowanym przez NIK brakowało też m.in. wieży spadochronowej, strzelnicy dla czołgów, magazynu środków bojowych i kancelarii kryptograficznej.

Fatalny stan poligonów

W przypadku poligonów, czyli jednostek terenowej bazy szkoleniowej, wcale nie jest lepiej. 38 proc. z nich wymaga pilnego remontu, a 14 proc. zostało wyłączonych z użytkowania. Niektóre na decyzję o dalszym losie czekają od 20-30 lat.

Jak twierdzi NIK, zaległości w remontach spowodowane są przede wszystkim "niezabezpieczeniem środków na sfinansowanie zgłaszanych przez jednostki potrzeb".

40-letnie samochody transportowe

NIK wzięła też pod lupę wojskowe pojazdy transportowe. Okazało się, że wiele z nich jest użytkowanych od ponad 20 lat. Zdarzały się pojazdy-rekordziści, które służą polskiej armii nawet dwa razy dłużej.

"Ponad 15 lat miało co najmniej 56 proc. pojazdów w służbie czołgowo-samochodowej, co najmniej 51 proc. pojazdów w służbie żywnościowej i co najmniej 36 proc. pojazdów w służbie zdrowia" - podaje NIK.

Mimo że - jak czytamy w raporcie - na zakup nowych środków transportu w ramach "Planu modernizacji technicznej Sił Zbrojnych RP" przeznaczono w 2014 roku 421 mln zł, 518 mln w 2015 i prawie 70 mln zł w pierwszym półroczu 2016 roku. Te środki zdaniem NIK nie pozwalały jednak na zakup nowego sprzętu.

Siemoniak: wybudowanie baz piekielnie trudne

Przy okazji publikacji raportu dostało się ówczesnemu ministrowi obrony narodowej, Tomaszowi Siemoniakowi, który zajmował to stanowisko w latach 2011-2015.

"W ocenie NIK, działania Ministra Obrony Narodowej zmierzające do zastąpienia starego sprzętu transportowego nowym były niewystarczające" - napisano w raporcie.

"Jakiś komentarz?" - zapytał byłego ministra obrony dziennikarz "Dziennika Gazety Prawnej". "Kierunek optymalny: więcej nowoczesnych, dużych baz. Politycznie piekielnie trudne" - napisał Tomasz Siemoniak.

Duda na Święcie Wojska Polskiego: To nie jest armia prywatna!

Więcej o: