Do wyłudzenia pieniędzy miało dojść w latach 2008-2016. Mieszkaniec jednej z miejscowości pod Sieradzem, Dariusz G, wymyślał różne historie, by wyciągnąć od emerytowanego księdza potrzebne fundusze.
Były to m.in. konieczność spłaty zobowiązań, operacje i rehabilitacje dziecka. Nie w Polsce, a za granicą, m.in. w Niemczech i Austrii. G. twierdził, że jego córka choruje na serce oraz że potrzebuje przeszczepu trzustki. 51-latek zwrócił się również z prośbą o pieniądze na pogrzeb żony, mimo że kobieta od dawna nie żyła, oraz o finansową pomoc w sprowadzeniu ciała teścia, który miał umrzeć za granicą. Później prosił też o pieniądze na studia córki. By uwiarygodnić oszustwa, wysyłał poszkodowanemu kartki z zagranicy i listy z podziękowaniami. Zapewniał, że odda fundusze jak tylko będzie mógł. W rzeczywistości G. spłacał swoje zadłużenia.
Ksiądz, by pomóc Dariuszowi G., sprzedał mieszkanie, samochód i zapożyczał się u znajomych. Łącznie w ciągu ośmiu lat poszkodowany przekazał mężczyźnie ponad 817 tys. zł. Gdy w 2013 roku Jerzy S. zaczął coś podejrzewać, Dariusz G. zwrócił mu 1000 zł, czym zaskarbił sobie dalsze zaufanie. Podczas rozprawy w lipcu, Jerzy S. zemdlał na sądowym korytarzu.
Sędzia Paweł Urbaniak w piątek trakcie uzasadnienia wyroku stwierdził, że G. korzystał z zaawansowanych technik manipulacji. Zdaniem biegłego psychologa, ksiądz „nie miał szans na obronę”. Sędzia dodał, że oskarżony działał z wyrachowaniem, dlatego dostał 7 lat więzienia, mimo że nigdy wcześniej nie był karany.
Wyrok skazujący usłyszała też córka Dariusza G. Angelika G. została skazana na rok i 6 miesięcy więzienia za nieumyślne paserstwo. Ponadto, oskarżeni mają zwrócić poszkodowanemu pieniądze: wspólnie 280 tys. zł, zaś Dariusz G. ma dodatkowo oddać poszkodowanemu 530 tys. zł. Wyrok nie jest prawomocny.
Kierowca karetki zgłasza awarię. Do akcji wkraczają lubelscy policjanci