Śledczy dodali, że nożownik leczył się w szpitalu w Stalowej Woli. - Na tej podstawie możemy wykluczyć tło terrorystyczne ataku - oświadczył prokurator Adam Cierpiatka. Przypomniano, że nie był wcześniej notowany, a w trakcie zdarzenia był trzeźwy. Wciąż nie wiadomo jednak, czy był pod wpływem innych substancji odurzających lub leków.
Przypomnijmy, do ataku doszło w piątek po południu w galerii handlowej Vivo! w Stalowej Woli. 27-latek z niewyjaśnionych powodów zaczął dźgać nożami przypadkowe osoby od tyłu. Ranił w sumie 10 osób, z czego jedną śmiertelnie. To 51-letnia mieszkanka powiatu tarnobrzeskiego. Pozostali poszkodowani przebywają w szpitalach, dwie osoby są w stanie krytycznym.
Mężczyzna został ujęty na miejscu zdarzenia przez klientów galerii, po czym trafił w ręce policji. Według zapowiedzi prokuratury, jeszcze dziś może usłyszeć zarzuty. Zdjęcie sprawcy opublikowała podkarpacka "Wyborcza".
- Dźgał nożem jak leci - mówią świadkowie zdarzenia w rozmowie RMF FM. - Pierwszy poszkodowany został zaatakowany dwa metry od mojego stoiska. Wyglądało jakby ten chłopak dostał jakiegoś ataku padaczki, ale zauważyłam, że z szyi zaczyna lecieć mu krew - relacjonują.
Świadkowie opowiadają też o zachowaniu nożownika: - Nic kompletnie nie krzyczał. Jedyny krzyk, który mam w głowie, to jest krzyk tej dziewczyny, która była obok tego pierwszego zaatakowanego chłopaka.
Do ataku doszło w galerii w Stalowej Woli: