Cała sytuacja miała miejsce w niedzielę, ale opis zdarzenia pojawił się na stronie Izby Administracji Skarbowej w Szczecinie dopiero dziś.
Po tym, jak celnicy zobaczyli na monitorze kontur czaszki, sprawdzili bagaż. Faktycznie - w walizce znajdowały się kości. Właścicielką bagażu okazała się obywatelka Danii, której rzeczy zostały zagubiony przez linie lotnicze w trakcie podróży i dotarł na lotnisko jako "RUSH", czyli bagaż zaginiony - podaje KAS.
Zgodnie z procedurami taki bagaż jest po kontroli dowożony podróżnym pod wskazany adres w kraju. Tym razem właścicielka musiała zgłosić się jednak sama na lotnisko. Gdy kobieta pojawiła się na miejscu, okazało się, że przyjechała do Polski odwiedzić córkę studiującą stomatologię na Pomorskim Uniwersytecie Medycznym w Szczecinie. Dunka nie posiadała jednak stosownych dokumentów zezwalających na przywóz szczątków ludzkich do Polski. W takiej sytuacji sprawą zajęli się policjanci z Goleniowa.
Zgodnie z rozporządzeniem Ministra Zdrowia w sprawie wydawania pozwoleń i zaświadczeń na przywóz zwłok i szczątków ludzkich wymagane jest zaświadczenie polskiego konsula stwierdzającego, że zwłoki lub szczątki mogą być sprowadzone na terytorium RP. W przypadku jego braku, przywożący naraża się na odpowiedzialność karną określoną w Kodeksie karnym, który stanowi, że kto znieważa zwłoki, prochy ludzkie lub miejsce spoczynku zmarłego, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.