Były dominikanin, który zeznawał w środę jako świadek, mówił, że właściciele Amber Gold regularnie przychodzili na msze, które odprawiał w Bazylice św. Mikołaja w Gdańsku. Jacek Krzysztofowicz przez osiem lat był przeorem klasztoru dominikanów w Trójmieście.
- Na pewno moment, w którym po raz pierwszy rozmawialiśmy, to było, kiedy Marcin P. przyszedł zaoferować darowiznę. To było w 2008 lub 2009 roku - powiedział Krzysztofowicz. Były dominikanin mówił, że inne darowizny Marcin P. przekazywał kolejnemu przeorowi, który zarządzał klasztorem od 2010 roku.
Krzysztofowicz zeznał, że przyjaźnił się z małżeństwem P. Wyjeżdżał razem z nimi i na ich koszt do Wenecji i Florencji. Udzielił im ślubu kościelnego.
- Znajomość pogłębiała się w czasie. Najczęściej spotykaliśmy się na terenie klasztoru i kościoła, czasem ich odwiedzałem w domu - powiedział świadek.
Jacek Krzysztofowicz nie potwierdził, aby Marcin P. przetransportował złoto Amber Gold do klasztoru. O takiej wersji mówił jeden ze świadków podczas wrześniowego posiedzenia komisji śledczej.
Były dominikanin zapewnił, że wierzył w niewinność właściciela Amber Gold aż do jego aresztowania.
Poseł PO w komisji Krzysztof Brejza ocenił, że Krzysztofowicz został wykorzystany przez Marcina P. do wybielenia wizerunku. - Te potężne darowizny dla kościoła i znajomość z ojcem miała służyć poprawie reputacji małżeństwa P. Dziwią oczywiście te kwoty i przyjmowanie tak dużych darowizn przez zakon bez weryfikowania źródła - mówił Brejza po posiedzeniu komisji.
Wcześniej zeznania składała główna księgowa Amber Gold Danuta Misiewicz. Powiedziała, że na początku pracy w spółce zauważyła, że suma aktywów w bilansie nie odpowiada sumie pasywów. Przyznała, że gdy była zatrudniana, wiedziała o wpisaniu Amber Gold na listę ostrzeżeń przez KNF.
Misiewicz zeznała, że niezgodności w bilansie wyjaśnił jej informatyk - w firmie miało wówczas trwać "przenoszenie danych do nowego systemu". Po tym zdarzeniu, jak mówiła, szef Amber Gold Marcin P. spotkał się z nią i oddelegował ją do pracy przy finansach spółki zależnej OLT Express.
Misiewicz powiedziała, że jej zdaniem linie lotnicze OLT Express nie służyły do wyprowadzania pieniędzy, ale nie ma pewności co do samej spółki Amber Gold.
Należąca do Marcina i Katarzyny P. Amber Gold miała inwestować pieniądze klientów w złoto i inne kruszce, oferując oprocentowanie wyższe od lokat bankowych. W 2011 roku przejęła trzy linie lotnicze i stworzyła przewoźnika OLT Express. W sierpniu 2012 roku Amber Gold ogłosiła upadłość. Oszukała niemal 19 tysięcy klientów na kwotę ponad 850 milionów złotych. Miesiąc wcześniej zbankrutowały linie lotnicze OLT Express.
Kolejne przesłuchanie przed sejmową komisją śledczą odbędzie się 24 października w Sądzie Okręgowym w Warszawie. Wówczas ponownie zostanie przesłuchany Marcin P.
Sprawdzamy, czy Polacy są gotowi na łatwiejszy dostęp do broni. "Niewyszkolony Sebix..." [MAKE POLAND GREAT AGAIN]