Tradycyjnie, jak każdego 10. dnia miesiąca, odprawiona jest msza w Archikatedrze św. Jana na Starym Mieście. Potem uczestnicy uroczystości przechodzą w Marszu Pamięci Krakowskim Przedmieściem przed Pałac Prezydencki, gdzie odbywają się modlitwy i przemawia prezes PiS Jarosław Kaczyński.
- Policja zabrania podchodzić do barierek. Ludzie krzyczą "Jarosław!" - donosi reporter Gazeta.pl Tomasz Golonko.
- Ludzie są rozzłoszczeni tym, że nie mogą przejść np. pod Zamek Królewski. Turyści nie wiedzą, co się dzieje, pytają warszawiaków, jak mają dojść na drugą stronę Krakowskiego Przedmieścia - relacjonował przed marszem nasz reporter Tomasz Golonko.
- Policja do kobiety z dzieckiem: "tędy pani nie przejdzie. Taki mamy klimat". Kobieta na to: "To zły klimat w takim razie" - dodał reporter Gazeta.pl.
"Armagedon. Jestem przestraszona, bo myślałam, że jest zamach. Jeżeli tak obchodzicie śmierć prezydenta, to bardzo smutna pamięć" - mówiła turystka ze Szkocji.
Nasz reporter spotkał też na miejscu turystkę na wózku. - Była przerażona, otoczona przez policję nie chciała rozmawiać - relacjonuje Golonko. Jej mąż prosił funkcjonariuszy, by ich przepuścili. Ci na szczęście się zgodzili.
- Widać, że ta kobieta nie miała zielonego pojęcia, co tu się dzieje. Inni komentowali: tak nas widzi świat - dodaje Golonko.
Jak podaje nasz reporter, policjanci proszą o dokumenty m.in. tych kontrmanifestantów, którzy np. głośno krzyczą. Gdy ktoś stawia opór lub kładzie się na ziemi, zostaje wyniesiony.
Na Placu Zamkowym odbywała się też kontrmanifestacja Obywateli RP. - Jest pan winien rozbiciu narodu, naszej jedności, jest pan winien narastaniu przemocy słownej, legislacyjnej, stawianiu barierek. Dzieleniu nas - mówiła jedna z uczestniczek manifestacji zwracając się do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.
Stowarzyszenie Obywatele Solidarnie w Akcji chciało z kolei zorganizować manifestację pod pomnikiem Bolesława Prusa. Działaczom uniemożliwiła to policja, twierdząc, że nie mają na to zgody.