Od zabójstwa 23-latki do zatrzymania Roberta J. minęło już prawie 20 lat. Nad rozwiązaniem zagadki makabrycznego morderstwa pracowali policjanci z Archiwum X, czyli komórki do spraw wyjątkowo trudnych. Okazuje się, że od lat podejrzewali Roberta J. Reporterzy "Superwizjera" TVN postanowili zbadać, kim jest ten mężczyzna.
Dowiedzieli się, że to syn krakowskiego poety, Józefa J. Nie pracuje, jest na rencie, mieszka z matką. 52-letni dziś Robert J. wyraźnie zapisał się w pamięci kobiet, które miały z nim styczność.
- Do mnie przychodził ciągle... bo on by chciał mieć jakąś kobietę, on ma problemy … - opowiadała jedna z jego znajomych. Mówiła też, że mężczyzna w okolicach Wszystkich Świętych miał "schizę" i "taki się dziwny robił". Opisywała:
Wtedy przychodził do mnie, przynosił mi jakieś książeczki, modlitwy. Ja mówię: Panie Robercie, pan to chyba świętym będzie. A on mówił: Żeby pani wiedziała, co ja zrobiłem, to nawet gdybym całe życie to nosił, to nic to nie pomoże.
Robert J., na co dzień bardzo religijny i przesiadujący w kościele, zaczął dawać ogłoszenia adresowane do kobiet. Miał bardzo określone wymagania: dziewczyna musi być dziewicą, mieć określoną naturę, nosić francuską bieliznę. Na ogłoszenie odpowiedziało 160 kobiet - dowiadujemy się z programu.
Jego znajoma opisała, że kiedyś przyniósł jej list, rzekomo od kobiety. - Tam był opis, to było tak straszne, o tym skórowaniu, o tym pieczeniu, soleniu, że jak on by zdejmował tę skórę. Niby że ona pisze do niego - wspominała.
Dziennikarze dotarli też do kobiety, która uciekła przed zalotami Roberta J. Jej zdaniem ten człowiek mógłby kogoś zabić.
Sam J. z dziennikarzem nie chciał rozmawiać. - Nie znam, nic nie wiem - odpowiedział na pytania o zamordowaną Katarzynę.
Nie czytam gazet, nie mam internetu, nie mam telefonu komórkowego, a stacjonarny jest odwieszony od wielu miesięcy. Jestem wyizolowany społecznie, całkowicie. Nie obchodzi mnie, ktoś myśli, że tak się nie da żyć, a ja pokazuję, że tak się da żyć
- mówił poddenerwowanym głosem. - Ja z roku 2000 to nie ja z roku 2017. Została zmieniona we mnie struktura pojęciowo-myślowa - stwierdził J.
Do zbrodni na 23-letniej Katarzynie J., studentce religioznawstwa, doszło na przełomie lat 1998/1999. Ściągniętą z niej skórę znaleziono w Wiśle. Poszukiwanego zabójcę nazywano "kuśnierzem", a sprawa zyskała kryptonim "skóra".
Przeczytaj więcej o tej sprawie: "Kuśnierz" z Krakowa usłyszał zarzut. Są też nowe szczegóły ws. makabrycznej zbrodni >>>