Kobieta uznała, że to niewinna pamiątka. Musieli przez nią ewakuować lotnisko

Lotnisko w Bergen musiało zostać ewakuowane, gdy w jednej z walizek znaleziono przedmiot wyglądający jak granat. Okazało się, że była to... ceramiczna pamiątka.

- Jest mi bardzo wstyd, że po prostu nie zapytałam o to policji przed nadaniem bagażu - mówiła mediom Norweżka Anna Lena Ruud. Przez nią całe lotnisko w Bergen musiało zostać w środę ewakuowane. Już po wszystkim wyraziła żal, że zepsuła dzień wielu osobom.

Ruud kupiła w mieście pamiątkę - wykonany przez lokalnego artystę ceramiczny "granat" - opisuje abcnyheter.no. W założeniu artysty dzieło - pomalowane w niewielkie flagi Norwegii - jest "ironicznym komentarzem dotyczącym norweskiego przemysłu zbrojeniowego". 

Jednak na skanerze musiało wyglądać jak niebezpieczna broń. Dlatego gdy zauważono "granat", lotnisko ewakuowano, a kobieta, która nadała walizkę, została zatrzymana.

Szybko udało się ustalić, że przedmiot - choć wygląda jak broń - jest wykonany z ceramiki i zupełnie niegroźny. Także pasażerka wyjaśniła policji, że to dzieło sztuki, a nie prawdziwy granat. 

Sytuacją zdziwiony jest artysta, który mówi, że często wysyła "granaty" także za granicę i nigdy nie miał z tym problemu. 

Tłumaczymy, jak działa ruch "Stop NOP". "Bierzemy filmy z Nicolasem Cage'em..." [MAKE POLAND GREAT AGAIN]

Więcej o: