Monika Olejnik opisała w swoim felietonie obrady Sejmu z 17 grudnia 2014 roku. - Krystyna Pawłowicz jadła ostentacyjnie na sali plenarnej, wymachiwała widelcem i rzucała wiązanki pod adresem posłów. Do posła Dariusza Jońskiego "ty chamie", do Andrzeja Rozenka "stul pysk!", do Radosława Sikorskiego "zamknij ryj!". Ja takiego zachowania jeszcze nie widziałem w tym Sejmie. To nie była kwestia polityki, tylko niebywałego chamstwa - tak relacjonował je na antenie Radia ZET Janusz Palikot.
Dziennikarka w tekście dla "Gazety Wyborczej" zacytowała niektóre wypowiedzi Krystyny Pawłowicz, za co pozwała ją posłanka. Olejnik wygrała już w I instancji, jednak parlamentarzystka odwołała się od decyzji sądu.
Dziś Sąd Apelacyjny oddalił apelację Pawłowicz. "Nie mamy obowiązku się zgadzać, ale musimy się szanować! Apeluje przede wszystkim do dziennikarzy i polityków: zacznijmy się szanować wreszcie! Odpowiedzialność i Kultura!!!" - napisała na Facebooku Olejnik.
Jak podaje wp.pl, Sąd Okręgowy w uzasadnieniu swojej decyzji dał wiarę zeznaniom Janusza Palikota i Andrzeja Rozenka, którzy relacjonowali, że słyszeli wypowiedzi posłanki - mimo że nie zapisano ich w sejmowym stenogramie.