Historię pana Sebastiana opisał portal tvn24.pl. Mężczyzna został po raz pierwszy zatrzymany przez policjantów w listopadzie 2015 roku. Jak relacjonuje, funkcjonariusze wyciągnęli go z samochodu na oczach żony i dzieci. - Jadąc na komendę miałem wrażenie, że nagle stałem się bohaterem jakiegoś mrocznego thrillera - wspomina.
Dopiero po trzech godzinach spędzonych na komisariacie w Jaśle okazało się, że policja szuka innego Sebastiana Wanata. Zatrzymanemu omyłkowo mężczyźnie nieoficjalnie powiedziano, że jego dane PESEL przypisano w bazie Interpolu innej osobie o takim samym imieniu i nazwisku, ściganej za zaległą odsiadkę.
Błąd miał zostać naprawiony, a sytuacja miała się już nie powtórzyć. Aż do sierpnia tego roku. Pan Sebastian źle zaparkował swój samochód i - podobnie jak dwa lata wcześniej - po sprawdzeniu dokumentów znów został zatrzymany na oczach rodziny.
Komenda Główna Policji w rozmowie z portalem tvn24.pl przekonuje, że wie tylko o jednym, sierpniowym zatrzymaniu pana Sebastiana. Przyczyną pomyłki miała być awaria przenośnego terminala zawierającego dane o poszukiwanych osobach.
- Możemy wyłącznie przeprosić za niedogodność, ale nie mamy wyboru, musimy takie sytuacje dokładnie weryfikować. Dlatego nie możemy dać stu procent gwarancji, że to się kiedyś nie powtórzy - mówi inspektor Mariusz Ciarka z KGP. Dodaje, że Sebastian Wanat jest obecnie poszukiwany nie przez Interpol, a dolnośląską policję.
Oto skutki afery z reparacjami. Będziemy jeździć z paszportem na Open'era? [MAKE POLAND GREAT AGAIN]