Niemowlę, które wpadło do kanału w Ustce, jest w ciężkim stanie. Policja szuka świadków

3,5-miesięczna dziewczynka, która w sobotę wpadła do kanału portowego w Ustce, jest w śpiączce farmakologicznej na oddziale intensywnej terapii. Lekarze oceniają jej stan jako ciężki.

Jak pisze trójmiejska "Gazeta Wyborcza", dziewczynka jest pod opieką lekarzy ze szpitala im. Kopernika w Gdańsku.  

Do wypadku doszło w sobotę w Ustce. Dziecko wpadło do kanału portowego. Na ratunek rzucił się jeden ze spacerowiczów.

Przyczyny wypadku ustala policja. Jak dotąd wiadomo, że rodzina z Małopolski spacerowała po falochronie w Ustce. Nagle wózek z dzieckiem stoczył się do kanału portowego. Woda ma tam kilkanaście metrów głębokości i występują w niej bardzo silne prądy.

Na ratunek rzucił się mieszkaniec Słupska. Udało mu się wyciągnąć dziewczynkę z wody.

Według Polskiego Radia, rodzice mogli nie zauważyć, że w tym miejscu jest uskok i wózek może się stoczyć. Z doniesień lokalnych mediów wynika, że mogli w tym momencie robić zdjęcie przy pomniku syrenki. Policja jednak nie potwierdza tych informacji.

Policja szuka świadków

Policja w Ustce zwróciła się o pomoc do świadków wypadku. Jeśli ktoś był wtedy w tej okolicy i wydział opisywane zdarzenie, proszony jest o kontakt telefoniczny pod numerem 59 815 27 00.

Nasza podróż z kamerą do Gdańska. Co ludzie w pociągu myślą o kolei i Polsce? [GAZETA DO POCIĄGU]