Do zdarzenia doszło 15 sierpnia, w okolicach toruńskiej starówki, między garażami przy ul. Międzymurze. Pierwsze informacje wskazują, że była to zaplanowana zasadzka. Najpierw jedna z dziewczyn zaprowadziła 13-letnią Roksanę w umówione miejsce, tutaj czekały na nie 14-latka i 13-latka.
Z informacji śledczych wynika, że już na wejściu dziewczynka dostała cios pięścią w oko. Potem było już tylko gorzej: była bita po całym ciele, przypaliły jej też ramię papierosem, wyrwały włosy. Na zakończenie krzyknęły: „A teraz klękaj i przepraszaj!”. Wszystko filmowały telefonem komórkowym.
Na koniec w miejsce, gdzie bita była dziewczynka, doszła dziesięcioosobowa grupa znajomych napastniczek.
Po powrocie do domu dziewczynka trafiła do szpitala dziecięcego, sprawę zgłoszono też na policję.
Na drugi dzień podejrzewane stawiły się w komisariacie, cały materiał z przesłuchania, łącznie z nagraniem z pobicia, przekazaliśmy do sądu rodzinnego
- wyjaśnia w rozmowie z Gazeta.pl Wioletta Dąbrowska, rzecznik policji w Toruniu.
I dodaje, że sąd rodzinny może wobec nastolatek zastosować kilka środków wychowawczych. Najłagodniejszy - to upomnienie, najsurowszy - umieszczenie w zakładzie poprawczym.
Tymczasem, jak informuje mama Roksany, nastolatki czują się bezkarne. Jedna z nich groziła kobiecie utopieniem.
Przerażające jest nie tylko to, co te dziewczyny zrobiły mojej córce, ale i ich poczucie bezkarności. Z jedną z nich skontaktowałam się przez internet. „Jedno pstryknięcie i możesz leżeć w Wiśle” - zagroziła mi
- mówi "Gazecie Pomorskiej" pani Monika.
O sprawie jako pierwszy napisał serwis Nowości.