Przetarg ogłosiła 2. Regionalna Baza Logistyczna w Rembertowie. Kontrakt dotyczył małych, 16-miejscowych autobusów oraz większych, przewożących minimum 47 osób.
W przetargu miał startować Autosan, wchodzący w skład kontrolowanej przez Skarb Państwa Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Spółka nawet złożyła ofertę, ale za późno - 20 minut po czasie.
W rezultacie podpisano umowę z niemiecką firmą MAN, która za blisko 30 mln zł dostarczy polskiemu wojsku 26 dużych autobusów pasażerskich. Tymczasem, według ustaleń RMF FM, oferta sanockiej spółki była korzystniejsza, bo warta była kilka milionów złotych mniej.
Sprawę na Twitterze skomentował wiceminister obrony Bartosz Kownacki. Zaznaczył, że za przetarg odpowiedzialny był pracownik "związany z poprzednikami".
Kownacki poinformował również, że osoba odpowiedzialna za przetarg została dyscyplinarnie zwolniona.
Wiadomo też, że zarząd spółki zawiadomił Służbę Kontrwywiadu Wojskowego oraz Centralne Biuro Antykorupcyjne.
Były szef MON Tomasz Siemoniak skomentował, że "Macierewicz z wiceministrem Kownackim nie potrafią nawet zwykłych autobusów dla wojska kupić bez skandalu". "Tak wyglądają całe zakupy w MON" - napisał na Twitterze.
W 2013 roku Autosan ogłosił upadłość. Od maja 2014 roku syndyk masy upadłościowej próbował w kolejnych przetargach sprzedać spółkę. Nie udało się, mimo pięciu podejść.
W marcu 2016 roku w obecności premier Beaty Szydło podpisano akt notarialny, zgodnie z którym właścicielem przedsiębiorstwa Autosan zostało konsorcjum spółek PIT-RADWAR i Huta Stalowa Wola należących do Polskiej Grupy Zbrojeniowej.
Z kolei w grudniu 2016 roku w obecności szefa MON Antoniego Macierewicza został podpisany list intencyjny pomiędzy Autosanem, RAYTHEON Company i Polską Grupą Zbrojeniową dotyczący Systemu Obrony Powietrznej Średniego Zasięgu WISŁA.
Macierewicz podkreślał wtedy, że decyzja o przejęciu Autosanu i włączeniu go do PGZ miała "olbrzymie konsekwencje pozytywne dla sfery obronności RP".