Tarczyński opublikował na Twitterze zrzut ekranu z telefonu komórkowego. Jest tam wiadomość od dziennikarza "Newsweeka", który informuje, że przygotowuje tekst na jego temat. "Czy możemy się zdzwonić?" - pyta Michał Krzymowski. "Zadzwonić to się może Lis z Kingą Rusin. Ja z Wami nie rozmawiam. Won!" (pisownia oryginalna) - odpisał Tarczyński.
Najwyraźniej poseł PiS był z siebie dumny, bo skomentował zdjęcie: "Uwierzycie?
Następny 'piszący'".
Dziennikarz "Do Rzeczy" Wojciech Wybranowski zapytał Tarczyńskiego czy uważa to za zabawne. "Bo ja uważam to za straszne chamstwo" - napisał. "Tak długo, jak długo pełnisz funkcję publiczną, musisz spodziewać się krytyki i dziennikarskich pytań. Tyle. A epatowanie dresiarskimi komentarzami ani sympatii Tobie, ani Twojemu ugrupowaniu nie przysporzy" - dodał Wybranowski.
Tarczyński odpowiedział, że "są granice kłamstwa i nienawiści. Newsweek już dawno granice przekroczył.
W dyskusję włączył się nawet misjonarz z Peru, ks. Maciej Słyż?. "Kiedy #DrugaZmiana zaczęła mutować w #ChamskaZmiana, panie pośle Najjaśniejszej RP?". Poseł w odpowiedzi zablokował księdza.
Jan Śpiewak? napisał z kolei, że Tarczyński dostaje pensję z publicznych podatków i ma obowiązek udzielić odpowiedzi na pytania, nawet jeśli ma to być "bez komentarza".
Tarczyńskiego skrytykowali nawet prawicowi dziennikarze. "Żulerska odpowiedź na kulturalną prośbę" - ocenił Łukasz Warzecha.
Na komentarz "Polski Donald Trump", Tarczyński podziękował za uznanie i napisał: "dał mi Donald przykład jak ze szczujnią rozmawiać".
Poseł PiS bardziej niż z pracy parlamentarnej znany jest z aktywności w mediach społecznościowych. Kiedyś wrzucił zdjęcie w futrze z jenota, innym razem fotografię z jacuzzi w ekskluzywnym hotelu.
Ostatnio chwalił się zdjęciem roznegliżowanej partnerki na wakacjach, chociaż wcześniej informował, że jedzie do przyjaciół, którym umiera matka.