Zamieszenie zaczęło się od tego jednego zdjęcia. W sobotę po południu zamieścił je na Twitterze reporter Radia Zet Jacek Czarnecki. Na fotografii widać wjazd na teren stadniny w Janowie Podlaskim. To właśnie tam - jak co roku - odbywa się właśnie Święto Konia Arabskiego, którego nieodłącznym elementem jest słynna aukcja Pride Of Poland.
Poza banerami sponsorów (nawiasem mówiąc: tylko państwowych spółek) na zdjęciu nie widać ani jednej osoby. "Pustki" - skomentował dziennikarz. "200 lat stadniny pod znakiem bojkotu imprezy. Stali bywalcy załamani" - dodał.
Wpis Czarneckiego "podano dalej" na Twitterze ponad sto razy. Do jego relacji z tegorocznej edycji wydarzenia szybko odnieśli się m.in. politycy opozycji.
"Ciekawa jestem, co dziś mają do powiedzenia ubiegłoroczni obrońcy Jurgiela [Krzysztofa, obecnego ministra rolnictwa - red.]?! Coście uczynili z 200-letnią historią? Renomą? Hodowlą?" - pyta Joanna Kluzik-Rostkowska (PO), prywatnie miłośniczka koni. "Ale tłumy! Trzeba było zwieźć Kluby Gazety Polskiej i rozdawać po źrebaku gratis!" - wtóruje jej Michał Stasiński (do niedawna Nowoczesna, dziś w PO).
Pod wpisem dziennikarza rozpętała się też mała "wojna na zdjęcia", mające dokumentować przebieg tegorocznej imprezy. "Może zwyczajnie wszyscy byli na trybunach. Poniżej zdjęcie z dzisiejszego pokazu" - zastanawiał się wczoraj jeden z użytkowników Twittera. Zamieszczone przez niego zdjęcie rzeczywiście pochodzi z soboty, czyli drugiego dnia Święta Konia Arabskiego.
Jak jest w rzeczywistości? Postanowiliśmy sprawdzić u źródła. Z odpowiednimi pytaniami w tej sprawie zwróciliśmy się więc wprost do organizatorów wydarzenia. Centrum prasowe imprezy przekonuje nas, że tegoroczna frekwencja jest porównywalna do tej sprzed roku.
"Trybuny na placu czempionatowym przygotowane dla 1500 osób są dziś wypełnione. Przez dwa dni ze względu na ekstremalnie wysokie temperatury wielu uczestników nie korzystało z krzeseł na trybunach, ale poszukiwało cienia" - czytamy w nadesłanym nam oświadczeniu.
Centrum zaznacza też, że pula biletów w przedsprzedaży na niedzielną aukcję Pride of Poland została wykupiona już w czwartek, podczas gdy rok temu wejściówki te rozeszły się dopiero dzień przed licytacją.
"W tym roku przyjechało więcej gości ze środowiska hodowców koni arabskich. Wśród nich są potencjalni kupcy ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Arabii Saudyjskiej, Kuwejtu, Francji, Niemiec, Włoch, Rumunii i Szwecji. Udział w Święcie Konia Arabskiego bierze też delegacja Chińskiego Związku Końskiego" - dodano w komunikacie.
Co ciekawe, imprezę pozytywnie ocenia też w tym roku Jerzy Białobok, zwolniony przez "dobrą zmianę" były prezes stadniny w Michałowie. - Jak do tej pory wszystko przebiega dobrze i sprawnie - mówi w rozmowie z "Kurierem Lubelskim".
- Jest bardzo dużo nowych twarzy, ale spotkałem też kilku kupców, którzy przyjeżdżali do nas wcześniej, szczególnie z Europy. Są tacy, dla których jest to trzydziesta, czy trzydziesta piąta aukcja - dodaje.
Po przejęciu władzy przez PiS nowe kierownictwo Agencji Nieruchomości Rolnych w lutym zeszłego roku odwołało szefów stadnin koni w Janowie Podlaskim i Michałowie. Ze stanowiskami pożegnali się Marek Trela i Jerzy Białobok. Również sędzia międzynarodowy Anna Stojanowska przestała być inspektorem w ANR.
Po tych decyzjach szef ANR złożył w prokuraturze zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w janowskiej stadninie, które miało polegać na niegospodarności. Teraz, po ponad roku śledztwa, wiadomo, że nieprawidłowości nie było, a sprawa jak wynika z doniesień medialnych, ma zostać umorzona.
Z kolei w listopadzie zeszłego roku umorzono inny wątek śledztwa, sprawę dwóch klaczy - Prerii i Amry, które padły w marcu i kwietniu 2016 roku. Obie klacze były dzierżawione od Shirley Watts, żony perkusisty zespołu Rolling Stones. Po ich śmierci Watts zabrała inne swoje konie z Janowa, nie przyjechała też na tegoroczną aukcję.
W 2016 roku aukcja Pride of Poland odbyła się już po raz 47. W czasie aukcji wylicytowano 16 koni za 1 mln 270 tys. euro. To trzykrotnie mniej niż w ubiegłym roku, kiedy padł rekord 1,4 mln euro. Najwięcej kontrowersji wzbudziła pierwsza licytacja - 16-letniej siwej klaczy Emira. Wylicytowano ją za 550 tys. euro, ale - jak się później okazało - nie zgłosił się rzekomy kupiec. Klacz stanęła jeszcze raz do licytacji i została sprzedana za 225 tys. euro.
Sprawą ubiegłorocznej aukcji Pride of Poland zajęła się prokuratura. Śledztwo ma m.in. dać odpowiedź, czy doszło do nieprawidłowości w licytowaniu klaczy Emira.