W bójce na parkingu przy autostradzie w Krzyżanowie Wschodnim brali udział kibice Stali Stalowa Wola i Górnika Zabrze, którzy jechali na mecze do Stargardu i Gdańska. Obrażenia odniosły 3 osoby, droga była zablokowana na wiele godzin, a po wszystkim kibicom... pozwolono odjechać.
Postępowaniem policji w tej sprawie zajął się wiceminister spraw wewnętrznych Jarosław Zieliński. Spotkał się z komendantem głównym policji nadinsp. Jarosławem Szymczykiem i komendantem wojewódzkim w Łodzi insp. Andrzejem Łapińskim.
Po tym spotkaniu łódzka policja wydała komunikat, w którym czytamy, że "policjanci sprawnie i profesjonalnie zabezpieczyli miejsce starcia chuliganów i nie dopuścili do eskalacji konfliktu".
Negatywnie jednak oceniono wcześniejsze zabezpieczenie tych grup kibiców, które dopuściło do spotkania się zwaśnionych grup na jednym parkingu.
Odwołanie insp. Dariusza Walichnowskiego odpowiedzialnego w komendzie wojewódzkiej za prewencję wynika z faktu, że odpowiadał za prawidłowe rozplanowanie działań policji i nadzór nad realizacją zabezpieczenia przejazdu kibiców.
Wciąż w łódzkiej komendzie wojewódzkiej prowadzone są czynności wyjaśniające a sprawę bada też Biuro Kontroli KGP.
Już wczoraj wiceminister Jarosław Zieliński powiedział, że błędu służb upatruje nie w zabezpieczeniu miejsca, w którym doszło do starcia kibiców dwóch drużyn, ale we wcześniejszym zabezpieczeniu ich przejazdu. Jarosław Zieliński powiedział, że źle się stało, iż doszło do spotkania kibiców dwóch drużyn w jednym miejscu.
Dodał, że policja na miejscu zdarzenia działała sprawnie nie dopuszczając do eskalacji starcia kibiców.
Podczas zabezpieczenia miejsca starcia grup kibiców policja zmuszona była użyć gazu łzawiącego i broni gładkolufowej na gumowe kule. Ponieważ policja musiała użyć środków przymusu, śledztwo zostało objęte nadzorem prokuratorskim.