Nowy podział obowiązków, w praktyce eliminujący stołecznego konserwatora zabytków, wejdzie w życie na początku listopada. Decyzja Zdzisława Sipiery (PiS) wywołała liczne komentarze, że chodzi o pomniki smoleńskie.
Stołeczny konserwator zabytków Michał Krasucki poinformował, że 31 lipca wojewoda mazowiecki wypowiedział porozumienie z prezydentem m.st. Warszawy w sprawie przekazania części kompetencji mazowieckiego wojewódzkiego konserwatora zabytków.
Rozwiązanie porozumienia, podpisanego jeszcze przez Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w 2003 r., zacznie obowiązywać za 3 miesiące, czyli od początku listopada
- napisał stołeczny konserwator.
Krasucki podkreśla, że decyzja wojewody oznacza, że w Warszawie wszelkich uzgodnień będzie dokonywał już tylko mazowiecki wojewódzki konserwator zabytków. "I dotyczy to zarówno obiektów wpisanych do rejestru zabytków, jak też tych ujętych w gminnej ewidencji zabytków. Dodatkowo Mazowiecki Konserwator przejmuje też kompetencje do prowadzenia kontroli" - napisał stołeczny konserwator.
Jak podkreślił, oznacza to powrót do stanu sprzed 2003 r., kiedy w Polsce funkcjonowali wyłącznie wojewódzcy konserwatorzy.
Krasucki zwraca uwagę, że przez 15 lat zupełnie zmieniły się wyzwania, jakie stoją przed konserwatorem w Warszawie.
"Napór inwestycyjny i ilość spraw są nieporównywalne z tym, co było przed 2003 r. W tej chwili Stołeczny Konserwator tylko w ciągu roku wydaje prawie 5000 decyzji, ok. 1000 postanowień (uzgodnienia w zakresie obiektów ewidencyjnych) i wydaje 2000 zaleceń. To dużo więcej niż na całym Mazowszu razem wziętym. Nierzadko są to sprawy trudne i wymagające dokładnych, rzetelnych analiz" - napisał Krasucki.
Stołeczny konserwator opublikował na Facebooku decyzję wojewody mazowieckiego:
Wojewoda mazowiecki szczegółowych wyjaśnień ma udzielić na środowej konferencji prasowej. Jego rzeczniczka Ewa Filipowicz powiedziała Onetowi: – Mogę tylko potwierdzić, że rzeczywiście taka decyzja została przez pana wojewodę podjęta. Mówiąc ogólnie, chodzi o wzmocnienie roli konserwatora mazowieckiego nie tylko w Warszawie, ale w całym województwie.
– To element zawłaszczenia przez PiS kolejnego fragmentu państwa. PiS nie znosi sytuacji, kiedy czegoś nie kontroluje. Chce mieć wpływ na wszystko – powiedział "Gazecie Wyborczej" wiceprezydent Warszawy Włodzimierz Paszyński.
Dodał, że dowodem jest głaz upamiętniający prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który nielegalnie stanął przed ratuszem. - Dla PiS prawo nie jest czynnikiem rozstrzygającym, jest nim wola prezesa - powiedział.
"Wyborcza" przypomina, że głaz był zarzewiem konfliktu między stołecznym konserwatorem a wojewodą. Stanął jako samowola w kwietniu 2016 r. z napisem zawierającym sformułowanie, że Lech Kaczyński „poległ w służbie ojczyzny” 10 kwietnia 2010 r. Słowo „poległ” negatywnie zaopiniowała Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, tłumacząc, że jest ono zarezerwowane dla żołnierzy, którzy ginęli w boju.
Stołeczny konserwator negatywnie wypowiadał się w tej sprawie i prowadził postępowanie dotyczące usunięcia głazu.
Także prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz wielokrotnie powoływała się na słowa stołecznego konserwatora zabytków „o zamkniętym układzie Krakowskiego Przedmieścia”, argumentując odmowę budowy tam pomników ofiar katastrofy smoleńskiej i prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
"Wyborcza" zwraca uwagę, że od 1 listopada stołeczny konserwator nie będzie miał w tej sprawie nic do powiedzenia.
Mariusz Gierszewski z Radia ZET także podkreśla, że stołeczny konserwator nie będzie mógł wstrzymać budowy pomników na Krakowskim Przedmieściu.
Bartosz Milczarczyk ze stołecznego ratusza skomentował, że decyzja wojewody jest "prostą drogą do paraliżu decyzyjnego".
Stowarzyszenie Miasto Jest Nasze komentuje, że to "katastrofalny pomysł". "Niezależnie o co chodzi, skutki dla zabytków będą opłakane. Deweloperzy otwierają szampany. Będziemy protestować" - pisze MJN.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński od lat zapowiadał budowę pomników Lecha Kaczyńskiego i ofiar katastrofy smoleńskiej. Jeden miałby powstać przed Hotelem Europejskim, drugi u zbiegu Krakowskiego Przedmieścia i Karowej.
- Mamy czas, w którym sprawa pomników wydaje się zbliżać ku pozytywnemu finałowi. Postulat wybudowania dwóch pomników został sformułowany jeszcze w 2010 roku. Były plany, powstały komisje konkursowe, ale był zdecydowany opór tych wszystkich, którzy chcieli, żeby sprawa tragedii smoleńskiej została jak najszybciej zapomniana - mówił w kwietniu tego roku Kaczyński.
- Pomnik, który będzie oddawał cześć ofiarom katastrofy, powinien być nie tylko okazały, ale bardzo okazały – podkreślał.