Do pobicia doszło w sobotę na drodze z Białowieży do Narewki. Ekipa dziennikarzy towarzyszyła aktywistom z Fundacji Dzika Polska. Chcieli oni sprawdzić, czy władze stosują się do decyzji Trybunał Sprawiedliwości UE o wstrzymaniu wycinki.
Jak podaje Polsat News operatora próbowano potrącić samochodem. Kiedy schronił się wśród drzew został zaatakowany przez dwóch mężczyzn. Jeden uderzył go w głowę i powalił na ziemię. Drugi z mężczyzn ukradł kamerę, z której zabrano karty pamięci.
Już w weekend udało się zatrzymać sprawców. Mężczyźni, mający 22 i 47 lat, to pracownicy jednej z prywatnych firm, pracujących przy wycince w Puszczy.
Obaj usłyszeli zarzuty rozboju z uszkodzeniem ciała, za co grozi maksymalnie 12 lat więzienia - podaje TVN24. Mężczyźni nie przyznali się do zarzutów, ale nie zaprzeczali też uczestniczenia w zdarzeniu. Prokuratura wnioskuje do sądu o areszt dla domniemanych sprawców.
Do sprawy odniosła się Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Białymstoku. W oświadczeniu podkreśla ona, że mężczyźni to pracownicy prywatnej, wyłonionej w przetargu firmy, a nie Lasów.
"Nie mamy wpływu na dobór pracowników przez zleceniobiorcę oraz ich zachowanie niezwiązane bezpośrednio z wykonywaną pracą" - czytamy w oświadczeniu.
W niczym nie zmienia to faktu, że Nadleśnictwo Białowieża, Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Białymstoku i całe Lasy Państwowe zdecydowanie odcinają się od tego i podobnych przejawów agresji oraz potępiają używanie przemocy w każdej formie.