Niemieccy strażacy, a także ratownicy i policjanci od lat pomagają w zapewnieniu bezpieczeństwa podczas Przystanku Woodstock. Nic dziwnego - w końcu festiwal odbywa się dosłownie cztery kilometry od granicy Niemiec i wielu obywateli tego kraju bierze udział w Woodstocku.
Jednak w tym roku podlegająca MSWiA straż pożarna... nie chciała pomocy od kolegów zza granicy. Jak pisała w zeszłym tygodniu gorzowska "Gazeta Wyborcza", za powód podano "zagrożenie terrorystyczne" i brak możliwości zagwarantowania bezpieczeństwa niemieckich służb. Straż zadeklarowała jedynie, że wezwie pomoc "w sytuacji kryzysowej".
Niemcy proszą o ponowne rozważenie współpracy
Niemieccy strażacy zareagowali na decyzję ze zdziwieniem i "zdezorientowaniem". Teraz zaś zareagowały władze Niemiec. Koordynator stosunków z Polską rządu federalnego i premier Brandenburgii Dietmar Woidke wysłał list do wiceministra w MSWiA Jakuba Skiby.
Wiemy obaj, że nad Odrą od lat doskonale funkcjonuje ponadgraniczna współpraca straży pożarnych, która służy mieszkańcom regionu. Cieszyłbym się, gdyby ten ważny temat współpracy transgranicznej został jeszcze raz rozważony przez odpowiednie osoby.
Woidke pisze, że jest "zdziwiony, że strona polska uzasadnia odmowę pomocy potencjalnym zagrożeniem terrorystycznym".
"Przy dużych imprezach nie można nigdy wykluczyć podwyższonego ryzyka. Szczególnie przy imprezach, wykraczających de facto poza granice kraju, jak Przystanek wydaje się wręcz wskazane, aby dzięki dobrej współpracy wspólnie reagować na sytuacje zagrożenia” - argumentuje.
Do listu odniósł się Krzysztof Dobies, Rzecznik Fundacji WOŚP. - Przystanek Woodstock odbywa się na granicy polsko-niemieckiej i jest to spotkanie, w którym ważnym elementem jest także polsko-niemiecka przyjaźń - stwierdził.
- Nie wiemy więc, dlaczego nagle w tym roku uniemożliwiono udział niemieckich strażaków w zabezpieczeniu festiwalu, co przecież zawsze doskonale wpisywało się w transgraniczną współpracę Polski i Niemiec. Nie widzimy sensu takiej decyzji, więc cieszymy się z tej interwencji, bo być może uda się jeszcze to nieporozumienie odwrócić - komentuje.
MSWiA prosi Niemców o zabezpieczenie granic
Sekretarza stanu w MSWiA Jakub Skiba odpowiedział już na stanowisko Woidke i wysłał list. Podkreślił on, że impreza "odbywa się w Polsce i podlega polskiemu prawu".
"Pragnę wyrazić moje zaniepokojenie nadaniem wymiary politycznego i międzynarodowego sprawie, która pozostaje w gestii służb krajowych" - czytamy w liście.
Skiba zapewnił jednak, że zwrócił się do straży pożarnej o ponowne przeanalizowanie, czy nie potrzebuje jednak potrzeby kolegów z Niemiec.
Wiceminister zwrócił się też do strony niemieckiej o zapewnienie "odpowiedniego standardu ochrony granicznej" podczas festiwalu.
"Ma to istotne znaczenie dla wykluczenia ryzyka ewentualnego przemieszczania się osób generujących zagrożenie terrorystyczne na stronę polską, w związku z sytuacją społeczną i demograficzną na niemieckich terenach przygranicznych w kontekście obecnego kryzysu migracyjnego" i czytamy w liście.
PiS atakuje przystanek Woodstock
Politycy PiS, a szczególnie środowisko Radia Maryja od dawna jest niechętne przystankowi. Od lat pojawiają się negatywne komentarze na jego temat, a w mediach o. Rydzyka pokazywane są atakujące festiwal materiały.
Także w tym rok PiS atakował Woodstock, tym razem za... zapraszanie na festiwal imigrantów.
Od kiedy PiS doszło do władzy, także polityka państwowych instytucji zdaje się być niechętna wobec festiwalu.
W tym roku festiwal znów zakwalifikowano jako imprezę "podwyższonego ryzyka", co utrudnia jego organizację. Jurek Owsiak w emocjonalnym nagraniu zwrócił się z apelem do organizacji religijnych i związków wyznaniowych o pomoc w organizacji następnego festiwalu. Jak tłumaczył, tego typu organizacje w przypadku imprez masowych muszą spełniać dużo mniej wymagań.
- My już nie wyrobimy, nie damy rady. Ta spirala żądań tylko wobec naszego festiwalu jest masakryczna. To jest urzędowo 'przybicie do ściany'. Nie ma żadnej rozmowy z urzędnikami - mówił.
