Zgodnie z decyzją ministra obrony Antoniego Macierewicza podczas każdej uroczystości z asystą wojskową odczytywany jest tzw. apel smoleński, upamiętniający ofiary katastrofy.
Jak przypomina "Gazeta Wyborcza", wielokrotnie wywoływało to kontrowersje, m.in. w jednej z warszawskich dzielnic zorganizowano dwie oddzielne uroczystości obchodów rocznicy powstania listopadowego, bo władze dzielnicy nie chciały apelu smoleńskiego, tłumacząc że katastrofa z 2010 r. nie miała nic wspólnego z powstaniem z 1831 r.
Kontrowersje wzbudziło także odczytywanie apelu smoleńskiego podczas obchodów rocznicy powstania warszawskiego. Krytykowała to w ubiegłym roku nawet Marta Kaczyńska, córka Lecha Kaczyńskiego, b. prezydenta Polski i Warszawy.
W ubiegłym roku MON doszło do porozumienia z powstańcami - ustalono, że nie będzie odczytany pełny apel smoleński, ani tradycyjny Apel Poległych, tylko Apel Pamięci, w którym oprócz powstańców wymienione zostały także nazwiska pięciu osób, które zginęły w Smoleńsku: Lecha Kaczyńskiego, prezydenta na uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego, prezesa zarządu głównego Światowego Związku Żołnierzy AK Czesława Cywińskiego, oraz dwóch żołnierzy powstania – Stanisława Komornickiego i Zbigniewa Dębskiego.
Według informacji RMF FM, taka formuła będzie obowiązywać także w tym roku.