Jest postępowanie sprawdzające ws. zbiórki na Antosia Rudzkiego, cierpiącego rzekomo na nowotwór oczu - informuje RMF FM. Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu przeanalizuje materiały dotyczące sprawy, sprawdzi też, czy "Antoś" rzeczywiście istnieje. Tysiące zaangażowanych osób prawdopodobnie padło ofiarą oszustwa. Internauci za pośrednictwem serwisów crowdfundingowych wpłacili pół miliona złotych na pomoc chłopcu.
100 tysięcy od Roberta i Anny Lewandowskich, wsparcie Kazimierza Marcinkiewicza, Katarzyny Zielińskiej, Macieja Orłosia, Małgorzaty Rozenek i Radosława Majdana, Cezarego Żaka, Kasi Tusk i wielu innych osób - publicznych i prywatnych. Wszyscy chcieli pomóc małemu Antosiowi Rudzkiemu, który zachorował na nowotwór oczu.
Nadzieją miała być operacja w USA, której koszt wynosił 1,5 mln zł. Nagle okazało się jednak, że chory Antoś najprawdopodobniej nie istnieje, a zbiórka była oszustwem. Poinformowała o tym fundacja SiePomaga. Serwis organizuje jedynie zbiórki dla naprawdę potrzebujących, uprzednio dokładnie weryfikując zgłoszenie. W tym przypadku kwesta została odrzucona .
Organizatorem zrzutki był Michał Siniecki, właściciel grupy, do której należy agencja reklamowa, agencja marketingu sportowego oraz agencja artystyczna. Strony wszystkich tych podmiotów zostały wyłączone.
Siniecki wydał oświadczenie, w którym przeprasza zaangażowanych w akcję i oświadcza, że "wszystkie otrzymane pieniądze osobom poszkodowanym zostaną zwrócone", a sprawa jest "na etapie wyjaśniania".
Serwisy, za pośrednictwem których zbierano fundusze, wydały oświadczenia, w których poinformowały, że "prawdopodobnie padły ofiarą oszustwa ze strony organizatora akcji". Obie firmy prowadzą działania wyjaśniające. Zrzutka.pl podała, że "o ile nie zmienią się okoliczności lub przedstawione wyjaśnienia nie rzucą nowego światła na sprawę, w poniedziałek zgłoszą zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w prokuraturze".