"Po raz pierwszy odmówiłem wystąpienia przed kamerami TVP" - oświadczył w środę Piotr Osęka, historyk, który w 2013 roku został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Zaraz potem następuje bezlitosna krytyka Telewizji Polskiej. "Nie chcę legitymizować seansów etnicznej nienawiści!" - napisał.
Osęka przyznał, że choć "od początku 2016 r. było jasne, że to telewizja partyjna", do tej pory zawsze przyjmował zaproszenia TVP, ponieważ "uważał, że popularyzowanie historii jest jednym ze zobowiązań przypisanych do roli badacza". W końcu jednak zrozumiał, że jego obecność w tych programach "legitymizuje seanse etnicznej nienawiści, którymi epatują 'Wiadomości'".
To jest dopiero „przemysł pogardy”! To wzbudzanie lęku i odrazy wobec obcych, rozbudzanie najpodlejszych emocji i najniższych resentymentów, żeby przekuć je na sondażowe słupki
- napisał.
Badacz mówił też o "historycznych analogiach", po które "nie trzeba nawet sięgać do hitlerowskich Niemiec".
Nacjonalistyczna prasa w II RP robiło dokładnie to samo: straszyła „żydostwem”, które zaleje Polskę, zaprowadzi bolszewicki terror i zniewoli chrześcijanki. Mam silne przekonanie, że bez tych gazet - od „Falangi” po „Warszawski Dziennik Narodowy” - nie byłoby ani Jedwabnego, ani okupacyjnych Judenjagdów. Oby tym razem skończyło się na hańbie
- skończył.
To nie pierwsza tak silna wypowiedź Osęki przeciw TVP. W ubiegłym tygodniu opublikował w "Newsweeku" artykuł, w którym omówił materiał "Wiadomości" o uchodźcach. Historyk zauważył, że sposób, w jaki przygotowany został ten materiał, przypomina mu "nazistowskie kroniki kręcone w warszawskim getcie" i "rwandyjskie audycje, które z powodzeniem zagrzewały bojówki Hutu do masowych mordów". Artykuł zakończył bardzo mocnym stwierdzeniem:
Język jakimiś dziś dziennikarze "Wiadomości" porozumiewają się z widzami, w przeszłości prowadził do ludobójstw.