Sprawę "polskiego Fritzla", jak określany jest Mariusz Sz., nagłośniła w ostatnich dniach Katarzyna Włodkowska, dziennikarka "Dużego Formatu". Opisała ona koszmar, przez jaki musiała przejść żona mężczyzny.
"W tej okropnej, ciemnej piwnicy zamykał mnie na kłódkę. W nocy otwierał, związywał ręce, nogi i wtedy gwałcił. Po wszystkim bił mnie po głowie. (...) Nawet spałam w tej piwnicy związana i czekałam, aż mnie rano rozwiąże. Wtedy wychodziłam, robiłam dzieciom śniadanie i obiad, którego nie mogłam zjeść. Z głodu byłam zmuszona jeść z wiaderka naszego psa Pinia. Były dni, że musiałam spać w lesie" - czytamy w reportażu Katarzyny Włodkowskiej.
Mężczyzna był oskarżony o przetrzymywanie przez dwa lata żony w piwnicy, wielokrotne gwałty na niej, znęcanie się nad ich córkami – dwuletnią i czteroletnią. Mariusz Sz. miał pozwalać na gwałcenie żony przez innych mężczyzny, a także molestować starszą z dziewczynek.
Sąd Okręgowy w Gdańsku skazał mężczyznę na 25 lat więzienia. Jak informuje "Gazeta Wyborcza", mężczyzna będzie mógł ubiegać się o warunkowe zwolnienie po odbyciu trzech czwartych kary.
Sędzia Marta Urbańska podkreślała, że Mariusz Sz. przed ślubem dawał nadzieję przyszłej żonie na szczęśliwe życie, po zawarciu związku zmienił jednak swoje zachowanie wobec rodziny.
- Pozbawił ich miłości, godności, szacunku, a także wolności, tej osobistej i seksualnej. Choć pokrzywdzona nie miała na ciele wielu obrażeń, gdy opuszczała dom, to do dziś odczuwa dotkliwość okrucieństwa zadanego przez oskarżonego - mówiła sędzia cytowana przez "Gazetę Wyborczą". Obrona zapowiada apelację.
Zanim sprawa trafiła do sądu, w latach 2011-2013 Prokuratura Rejonowa w Pucku mimo wstrząsających relacji ofiary trzykrotnie umarzała śledztwa i odrzucała zażalenia kobiety. Teraz PK na polecenie ministra Zbigniewa Ziobry przyjrzy się ówczesnym decyzjom asesor Małgorzaty K. i z-cy prokuratora Bartłomieja K.
"Z analizy akt sprawy wynika, że decyzje zapadały przedwcześnie i były nieuzasadnione" - twierdzi prokuratura. CZYTAJ WIĘCEJ>>>