Ostrowianin dzwoni po karetkę dla duszącego się 60-latka. To, co usłyszał, jeży włos na głowie

- No to umrze. Każdy umrze. Wysyłam tam policjantów - usłyszał od dyspozytora pogotowia pan Sebastian. Wzywał pomoc do duszącego się wymiocinami mężczyzny. Karetka w końcu przyjechała, jednak lekarz mógł już tylko stwierdzić zgon.

- Prosiłbym o pogotowie, tutaj mężczyzna, w wieku 60 lat, pod wpływem alkoholu, wymiocinami się zatyka - mówi po zadzwonieniu na 112 pan Sebastian. Podaje adres.

Jest środa, godzina 14:52. 60-latek jest już nieprzytomny. Operatorka numeru alarmowego upewnia się, czy duszący się mężczyzna leży na boku (w tzw. pozycji bocznej ustalonej). Po tym przełącza dzwoniącego do dyspozytora pogotowia z Kalisza.

Po 1,5 minuty następuje połączenie z pogotowiem. Odzywa się głos kobiety. - Ja tu zgłaszałem, to jeszcze z kimś innym mam... - zaczyna zdezorientowany pan Sebastian.  - Ratownictwo medyczne, o co chodzi? - pyta dyspozytor. - No nie, przed chwilą zgłosiłem... - odpowiada pan Sebastian i znów podaje adres.

"No to umrze. Każdy umrze, panie"

- Proszę nie dyskutować tylko odpowiadać na pytania. Rozmawiał pan z Poznaniem. teraz z Kaliszem - tłumaczy dyspozytor. Szybka wymiana zdań, pada pytanie: co się dzieje. Zgłaszający powtarza informacje, brzmi na coraz bardziej zestresowanego. Kolejne pytania, m.in. o nazwisko duszącego się. Połączenie trwa już 3 minuty.

- Po co ta dyskusja? - mówi po kolejnych pytaniach pan Sebastian.

Dyspozytor: Panie przestań pan gadać, tylko odpowiadaj, ja muszę wywiad zebrać.

Sebastian: Jak pan będzie tak, to człowiek umrze. Wywiady robić... 

Dyspozytor: No to umrze. Każdy umrze, panie.

Sebastian: To pan odbiera telefon i mówi: "niech umrze?!

Dyspozytor ponownie zadaje pytania. - Proszę przyjechać, do cholery, Przyjedzie czy nie ta karetka? - nie wytrzymuje pan Sebastian. - Żegnam, wysyłam tam policjantów - kończy dyspozytor. Minęły 4 minuty od początku rozmowy. 

Sprawą zajmuje się prokuratura

Po chwili pan Sebastian ponownie dzwoni na 112. - No i co proszę pana, dyspozytor wysyła karetkę? - pyta. Osoba na linii zapewnia: karetka jedzie. 

Jak podaje lokalny portal ostrow24.tv, powołując się na władze szpitala, ratownicy wyjechali o godzi. 15:01. Na miejscu była niespełna 7 minut później - jednak aż 15 minut od momentu, kiedy mężczyzna zadzwonił na numer alarmowy. 

Na miejscu lekarz stwierdził zgon 60-latka. Na miejsce przyjechała też policja, wezwana przez dyspozytora do "awanturującego się mężczyzny".

Jak podaje TVN24, prokuratura Okręgowa w Ostrowie Wlkp. wszczęła w sprawie śledztwo. Dotyczy ono nieumyślnego spowodowania śmierci oraz 160 kk par. 2 - czyli "narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia przez osobę, na której ciąży obowiązek opieki". 

Wojewoda wielkopolski Zbigniew Hoffmann stwierdził, że będzie żądał od dyrektora szpitala w Kaliszu wyjaśnienia tej sprawy.

Więcej o: