Nagrodę Polskiego PEN Clubu odbierała wczoraj wybitna prawniczka i pierwsza rzecznik praw obywatelskich prof. Ewa Łętowska. Na spotkaniu w Domu Literata w Warszawie mówiono m.in. o konstytucji i Trybunale Konstytucyjnym.
W końcu sama prof. Łętowska miała wygłosić prelekcję pt. "Konstytucja i poezja". Jednak zanim to się stało, trzeba było ewakuować budynek. Ktoś w anonimowym mailu powiadomił organizatorów, że w Domu Literatów ma znajdować się bomba.
"Właśnie poinformowano nas,ze jest sygnał o podłożonej bombie" - napisała krótko po godz. 19 obecna na spotkaniu Lena Bobińska, była minister nauki. - Nikt ze zgromadzonych się nie przejął, wszyscy podkreślali, że to fałszywka. Nikt też nie spieszył się do wyjścia, co bardzo dziwiło policjantów - relacjonuje nam uczestniczka spotkania.
Gdy policjanci sprawdzali, czy w budynku nie ma bomby, uczestnicy spotkania wyszli na ulice. Tam prof. Łętowska postanowiła... kontynuować wystąpienie. Prawniczka stanęła na krześle na pl. Zamkowym i zaczęła mówić o konstytucji.
Niezależnie od tego, Łętowska ma wygłosić całą prelekcję w innym terminie.
Organizatorzy sami powiadomili policję o zdarzeniu. Jak dowiedzieliśmy się w biurze prasowym warszawskiej komendy, policyjni pirotechnicy pojechali na miejsce i ustalili, że to fałszywy alarm. Policja podkreśla, że to nie funkcjonariusze podjęli decyzję o ewakuacji lokalu.
Teraz śledczy prowadzą postępowanie, mające ustalić, kto jest autorem fałszywej informacji o alarmie. Grozi za to nawet kara więzienia.