Z tej lekcji religii dziewczynka wyszła ze spuchniętą stopą, a chłopak z obrażeniami ręki, które okazały się na tyle poważne, że potrzebny był gips - podało Polskie Radio Koszalin.
Jak wyjaśnia w rozmowie z dziennikarzami radia dyrekcja szkoły, tak skończyła się "interwencja" księdza wobec niesfornego ucznia. Salezjanin po tym incydencie zrezygnował z pracy, ale sprawę i tak wyjaśnia policja. Funkcjonariusze badają, jaki dokładnie był przebieg tamtej lekcji. Z pierwszych ustaleń wynika, że podczas "interwencji" księdza jeden stolik uderzył chłopaka w rękę, a drugi przewrócił się na uczennicę.
Parlamentarzyści PiS na pielgrzymce u św. Andrzeja Boboli. Tak bawili się na Podkarpaciu