Jak dowiedziało się tvn24.pl, transport z pięcioma czołgami T-64 BM wjechał do polski na początku maja. Maszyny podróżowały do Niemiec na zawody, które odbywały się na poligonie Grafenwoehr Training Area w okolicach Eschenbach. Konwoju wbrew przepisom nie nadzorowały jednak polskie służby. Kolumnę - i to z własnej inicjatywy - dopiero po wielu kilometrach odnaleźli policjanci. - Powinna być objęta obserwacją na całej długości trasy - mówi portalowi urzędnik MSWiA, który chce zachować anonimowość.
W oświadczeniu Komendy Głównej Policji czytamy, że służby dyżurne Wojska Polskiego i Żandarmeria Wojskowa nie informowały policji o przejeździe kolumny, a także nie zwracały się o wsparcie. Jak dodano, funkcjonariusze monitorowali przejazd "z własnej inicjatywy". Centrum Koordynacji Ruchu Wojsk tłumaczy natomiast, że transport realizował przewoźnik cywilny, więc przewóz odbył się na podstawie udzielonej zgody dyplomatycznej.
W maju 2016 roku prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę "o zasadach pobytu wojsk obcych na terytorium RP". To właśnie ona reguluje tryb poruszania się obcych wojsk w Polsce, dokument ma też umożliwić udzielenie szybkiej pomocy Rzeczpospolitej lub innemu sojusznikowi w sytuacji konieczności użycia polskiego terytorium lub przestrzeni powietrznej do podjęcia działań.
Ustawa jasno precyzuje, że koordynatorem w takich sytuacjach jest Ministerstwo Obrony Narodowej, a wymianę informacji między policją a armią regulują porozumienia zawarte między Komendą Główną Policji, Dowódcą Generalnym Rodzajów Sił Zbrojnych i Dowódcą Operacyjnym. Policja powinna wiedzieć o ruchach wojsk, gdy sytuacja wymaga wsparcia funkcjonariuszy lub gdy mogą nastąpić zakłócenia ruchu drogowego.