Zaskakujące wyznanie szefa policji ws. śmierci Igora. Reakcje? "Kolejny do dymisji"

Szef polskiej policji nadinsp. Jarosław Szymczyk skomentował w TVN24 najnowsze ustalenia w sprawie śmierci Igora Stachowiaka. I przyznał, że kontrowersyjny film z paralizatora zobaczył dopiero w telewizji.

25-letni Igor Stachowiak zmarł ponad rok temu w jednym z wrocławskich komisariatów. Mężczyzna był wcześniej kilkukrotnie rażony paralizatorem przez policjantów. W minioną sobotę TVN ujawnił wyjątkowo drastyczne nagranie z kamery umieszczonej w tym urządzeniu.

Komendant Główny Policji oznajmił dzisiaj w TVN24, że nigdy wcześniej go nie widział. Obejrzał je dopiero za sprawą telewizyjnego reportażu. Dlaczego? - Materiały filmowe bezpośrednio po zdarzeniu zostały w całości przekazane w sposób procesowy do prokuratury - tłumaczył nadinsp. Jarosław Szymczyk.

Dodał, że prowadzący postępowanie dyscyplinarne wobec policjantów trzy razy zwracał się do śledczych z wnioskiem o udostępnienie tego filmu - bezskutecznie. Szef KGP wyjaśniał, że był to powód, dla którego zawieszono całe postępowanie. Nazwał je w rezultacie "nierzetelnym". Jednocześnie wyznał, że był wstrząśnięty materiałem TVN. - To największy dramat w mojej zawodowej historii - powiedział Szymczyk.

"Kolejny do dymisji"

Wielu dziennikarzy było zaskoczonych słowami szefa policji. "Z wypowiedzi komendanta Szymczyka wynika kompletny brak nadzoru nad tym, co się działo we Wrocławiu. Kolejny do dymisji" - oceniła Renata Grochal z "Newsweeka". "Coś tu nie działa" - napisał Krzysztof Berenda z RMF FM. "Mamy państwo teoretyczne do kwadratu" - skwitował publicysta "Rzeczpospolitej" Jacek Nizinkiewicz.

Po emisji reportażu TVN, szef MSWiA polecił zwolnić policjanta, który użył paralizatora wobec zmarłego Igora. Nastąpiła fala zwolnień. Stanowiska stracili m.in. komendant wojewódzki policji we Wrocławiu oraz komendant miejski.

Więcej o: