85. miesięcznica katastrofy smoleńskiej w środę na Krakowskim Przedmieściu upłynęła pod znakiem konfliktów uczestników marszu pamięci z grupą protestujących. Policja wylegitymowała 22 osoby, zatrzymała 4. Wczoraj pokazywaliśmy interwencje policji wobec kontrdemonstrantów. Ci bronią swojego prawa do demonstracji i twierdzą, że nie robili nic złego. Nasz reporter relacjonował, że zagłuszali obchody.
Na jego filmie widać też agresywne zachowanie uczestników miesięcznicy. Tymczasem to oni skarżą się, że to oni byli atakowani. Uderzony miał zostać m.in. były opozycjonista i działacz klubów "Gazety Polskiej" Adam Borowski. CZYTAJ WIĘCEJ >>>
Prezes PiS na miesięcznicy do protestujących: Te róże to symbol nienawiści i głupoty>>>
O wydarzeniach, które miały miejsce w trakcie miesięcznicy, rozmawiali goście programu "Minęła dwudziesta" w TVP Info. Jednym z rozmówców był Krzysztof Wyszkowski, były opozycjonista i członek kolegium IPN. Wyszkowski mówił o incydencie, do którego miało dojść w Bazylice archikatedralnej św. Jana Chrzciciela. Tam w środę wieczorem odprawiono mszę za ofiary katastrofy smoleńskiej i ich rodziny.
- W katedrze św. Jana jakaś chuliganka wyskoczyła przed prezbiterium, przed ołtarz i wykrzykiwała jakieś teksty, miotała się tam bez przerwy przed ołtarzem, z gestami nienawistnymi. To zapowiadało, że będzie jeszcze gorzej - mówił Wyszkowski.
- Kościół był pełen ludzi, którzy przyszli uczcić rocznicę katastrofy smoleńskiej. Nikt nie spróbował, żaden z wiernych, nikt tej kobiety nie zatrzymał, nie wyprowadził, nie doszło do rękoczynów wobec kobiety, która naruszyła świętość miejsca i sytuacji. To pokazuje różnicę między tymi ludźmi, którzy obchodzili rocznicę katastrofy i tymi, którzy przyszli zaprzeczyć prawu do obchodzenia tej rocznicy - zaznaczył były opozycjonista.
PiS mówi o "wściekłym ataku" na miesięcznicę. - To, co wydarzyło się w czasie miesięcznicy, kiedy przyszli ludzie, którzy chcieli się pomodlić, wspomnieć ofiary katastrofy smoleńskiej i wyszli z kościoła, tak, jak co miesiąc, spokojnie, w modlitewnym marszu szli pod Pałac Prezydencki i ten wściekły atak nienawiści wobec tych osób jest rzeczą niebywałą, niespotykaną - skomentowała premier Beata Szydło.