Zdjęcie wiewiórki w pniu drzewa udostępniają na Facebooku tysiące osób. Zdjęcie jako pierwszy umieścił na Facebooku Przemek Bartos. Autorem fotografii jest Kamil Łapiński.
- W godzinach popołudniowych zmierzałem do pracy przez Park Szczęśliwicki (w Warszawie - red.) - opisuje w rozmowie z nami Łapiński. Wtedy właśnie zauważył ścięte drzewo i wiewiórkę. Zwierzątko, jak zwrócili uwagę komentujący na Facebooku, nie żyło.
Polska po dwóch miesiącach obowiązywania ustawy Szyszki. Tylko spójrzcie na te smutne zdjęcia >>>
- Na początku myślałem, że ona tylko śpi i stwierdziłem, że zrobię zdjęcie z daleka. Po chwili jednak dotarło do mnie, że przecież wiewiórki są bardzo czujne i moje podejście wywołało by u niej jakąkolwiek reakcję - relacjonuje. - Jeszcze ten odgłos piły w tle...
- dodaje Łapiński.
Urzędnicy z warszawskiej Ochoty przekonują jednak w rozmowie z Metrowarszawa.gazeta.pl, że drzewo nie zostało wycięte, a padło z powodu wichury. - Drzewo było powalone, a przyczyną powalenia na pewno nie były "piły". Wiewiórka, jak spekulują, umarła prawdopodobnie w innym miejscu, a ktoś położył ją na pniu - przypuszczają. CZYTAJ WIĘCEJ>>>
Zdjęcie szybko stało się symbolem bulwersujących wycinek spowodowanych Lex Szyszko i to mimo faktu, że od początku nie było do końca jasne, co rzeczywiście stało się z drzewem i wiewiórką.
Były premier Leszek Miller skomentował fotografię słowami George'a Bernarda Shawa, poseł PO Michał Szczerba nazwał przepisy ministra Szyszki "bandyckimi". "Ona nie żyje" - napisała dziennikarka Agnieszka Gozdyra.