- Niedaleko Kasprowego Wierchu na graniowym szlaku w stronę Przełęczy pod Kopą Kondracką spotkałem parę dorosłych i na oko 6-letnie dziecko, wszyscy w rakach, mama z mapą na brzuchu. Wiązali się nawet liną - opisuje pracownik Tatrzańskiego Parku Narodowego. - Przedstawiłem się i zapytałem, dokąd się wybierają. W odpowiedzi usłyszałem, że granią do Przełęczy pod Kopą Kondracką. Ze względu na porę już popołudniową, zimowe warunki oraz obecność dziecka zacząłem im taką wycieczkę odradzać, ale usłyszałem od ojca, że byli w dyżurce TOPR-u na Kasprowym Wierchu i dowiedzieli się, że warunki są dobre. Poza tym nie są zwykłymi turystami, są świetnie przygotowani i wyposażeni - wspomina pracownik.
Jak dodaje, że nie ma przepisów, które zabraniałyby takiej wycieczki. Postanowił spytać ratowników z Kasprowego o tę rodzinę. Ich wersja była zupełnie inna niż ta, przedstawiona przez ojca.
- Zostali poinformowani o trudnych, zimowych warunkach, braku widoczności oraz zagrożeniu lawinowym. Mimo to ruszyli w góry - relacjonuje.
Nie minęło wiele czasu, a rodzina utknęła po ciemku, we mgle w górnej części Dolny Kondratowej. Przez specjalną aplikację na smartfona pod nazwą "Ratunek" wezwali TOPR-owców i zostali sprowadzeni z gór.
Lekkomyślnym turystom nic się nie stało, ale TPN ostrzega - taka brawura może się skończyć tragicznie. Przy wyjściu w góry liczą się nie tylko sprzęt i umiejętności, trzeba sprawdzać prognozy pogody i pilnować pory dnia. Nie wolno lekceważyć rad TOPR i pracowników TPN-u.
Góry to nie zabawa. Każdego roku w Tatrach zdarza się kilka śmiertelnych wypadków. Wędrówki w wyższe partie Tatr niosą ze sobą wiele niebezpieczeństw. Nie lekceważ ich, zadbaj o własne bezpieczeństwo!
- apelują pracownicy parku.
Potrzebujesz wezwać pomoc? Czy wiesz, jak prawidłowo korzystać z numerów alarmowych?