Premier w prokuraturze. W końcu wychodzi jej rzecznik i... "przesłuchanie utajniono"

• Premier odpowiadała na pytania prokuratorów ws. wypadku w Oświęcimiu• Przesłuchanie trwało prawie 3 godziny, zostało utajnione• Po czynnościach Szydło nie rozmawiała z dziennikarzami

Beata Szydło w czwartek stawiła się na przesłuchanie w krakowskiej prokuraturze. Chodzi o wypadek wiozącej jej limuzyny w Oświęcimiu. Przesłuchanie trwało prawie trzy godziny, po nim do dziennikarzy wyszedł rzecznik rządu Rafał Bochenek. Nie podał szczegółów, przesłuchanie zostało utajnione. - Było to podyktowane przede wszystkim troską o dobro całego postępowania - powiedział. Zaznaczył, że wszystkim zależy na jego zakończeniu. - W tym chłopakowi, który został wmanewrowany w całą rozgrywkę medialną przez polityków PO i Nowoczesnej - dodał.

Dowiedz się więcej:

Co jeszcze powiedział Bochenek?

Na pytanie dziennikarzy, dlaczego to nie prokuratorzy przyjechali do Szydło, co miałoby być ich zdaniem tańsze, rzecznik rządu powiedział, że to "należy docenić". - Jak każdy inny obywatel wzięła udział w przesłuchaniu. To jest ta zmiana standardów, za czasów Bronisława Komorowskiego sąd robił sesje wyjazdowe w Pałacu Prezydenckim, za czasów naszych poprzedników prokuratorzy jeździli do urzędników - mówił. Premier przyjechała do Krakowa kolumną rządową. Zeznawała samodzielnie, nie ma planów korzystania z pomocy adwokata.

Jak wyglądało przesłuchanie?

Premier Beata Szydło przyjechała w czwartek o godz. 14.30 do krakowskiej Prokuratury Okręgowej. Na godz. 15 przewidziano początek przesłuchania jej w charakterze świadka wypadku kolumny rządowej w Oświęcimiu 10 lutego. W przesłuchaniu nie uczestniczył obrońca podejrzanego o nieumyślne spowodowanie wypadku Sebastiana K. Władysław Pociej ani dziennikarze. Prokuratura wydała komunikat w tej sprawie. "Udział obrońcy na tak wczesnym etapie postępowania może spowodować ujawnienie zeznań świadka (pokrzywdzonego), co w konsekwencji powodować może na dalszym etapie śledztwa poważne trudności dowodowe" - napisała.

Co się wydarzyło w Oświęcimiu?

W piątek wieczorem kolumna rządowa wyprzedzała fiata seicento, którego kierowca w pewnym momencie skręcił w lewo, nie przepuszczając limuzyny Beaty Szydło. Wówczas kierowca kolumny, chcąc uniknąć zderzenia, próbował zjechać na pobocze i uderzył w drzewo. W wyniku wypadku do szpitala trafiła premier i dwóch funkcjonariuszy BOR. Jeden z nich doznał poważniejszych obrażeń nóg i miednicy.

Co mówi adwokat kierowcy seicento?

21-letniego kierowcę reprezentuje mecenas Władysław Pociej. Adwokat twierdzi, że sprawa nie jest tak oczywista i że są przesłanki, że kolumna mogła jechać bez włączonego sygnału dźwiękowego. - Sprawa generalnie wydaje mi się trudna, pomimo że to wypadek drogowy - mówił Pociej, który asystował w przesłuchaniu swojego klienta w prokuraturze.

Więcej o: