W sobotni poranek sprzed urzędu dzielnicy Śródmieście zniknęły krzewy i kilkanaście. Stało się to na prywatnej działce, a wycinkę umożliwiła nowa ustawa wprowadzona przez PiS. Pozwala na niemal nieograniczone pozbywanie się drzew na swoim terenie, o ile odbywa się to w celach prywatnych. CZYTAJ WIĘCEJ>>>
Sytuacja wywołała oburzenie ekologów, działaczy miejskich i mieszkańców stolicy. Z drugiej strony nie brakuje też głosów zwolenników ustawy wprowadzonej przez PiS.
Poprosiliśmy o komentarz dwie strony dyskusji.
Jacek Władysław Bartyzel, specjalista ds. bankowości i finansów, wiceprzewodniczący koła Warszawa Praga-Południe w partii Nowoczesna. Poniższa wypowiedź nie jest stanowiskiem partii, a prywatną opinią.
Szkoda, że miasto nie dogadało się z właścicielem działki, w Warszawie brakuje terenów zielonych. Nie jestem zwolennikiem ani przeciwnikiem wycinania drzew, jestem za tym, żeby prywatny właściciel mógł dysponować swoją własnością.
Trudno oczekiwać, że właściciel będzie właścicielem, nie mając z tego żadnej korzyści ekonomicznej i będzie realizował obowiązki związane z celem publicznym. Jeśli zieleń, jakość powietrza uznajemy właśnie za cel publiczny, to odpowiedzialność ponoszą za to władze.
Władza publiczna mogła ten problem rozwiązać różnymi sposobami, które nie ingerowałyby w prawo własności, a nawet jeśli, to w taki sposób, by właścicielowi nie stała się krzywda. Miasto mogło np. wykupić działkę. W sytuacji ekstremalnej i wyższej konieczności, np. cenne okazy drzew, moglibyśmy rozważać wypłatę rekompensaty lub wywłaszczenie, ale za słusznym odszkodowaniem. Mielibyśmy wtedy moralną pewność, że prawo własności zostało w pełni zrekompensowane.
Paweł Szypulski, działacz Greenpeace Polska
Nowe przepisy wylewają dziecko z kąpielą, stworzono sytuację kompletnej anarchii i braku nadzoru nad wycinką. Nie jest tak, że prawo własności jest zupełnie nieograniczone. Nie mogę na mojej działce ot tak zrobić wysypiska śmieci, elektrowni wiatrowej, spalarni, nie mogę wylewać ścieków. Muszę przejść pewną procedurę, w ramach której zostanie sprawdzone, czy jest to zgodne z prawem i nie godzi w interes innych ludzi. Wycinka drzew też nie powinna być w sferze absolutnej dowolności.
Drzewa w miastach mają konkretne, istotne funkcje. Oprócz kwestii estetycznych przeciwdziałają powstawaniu wysp ciepła, czyli terenów, które w okresach letnich panują szczególnie wysokie temperatury. W dobie zmian klimatu problem nagrzewania miast jest poważny, szczególnie dla zdrowia i życia osób starszych. Drzewa pozwalają też ograniczać ryzyko lokalnych podtopień. Magazynują w koronach ogromne ilości wody w trakcie deszczu. Drzewa, które stoją na kupionej przez nas działce, często zostały zasadzone już dużo wcześniej. I to nie jest tak, że "ja zasadziłem i to jest moje", jak np. zbiory na polu.
Nie sugerujemy, że nie wolno wyciąć żadnego drzewa. Chodzi o to, by nie zgadzać się na chaos i podporządkowanie wszystkiego egoistycznemu interesowi.
Zobacz także: Kaczyński do frankowiczów: "weźcie sprawy w swoje ręce"