Smutna, ogołocona z drzew aleja w warszawskim zoo, obok stos drewna - takie zdjęcia umieścił na swoim facebookowym profilu Jan Mencwel, szef stowarzyszenia miejskich aktywistów z Warszawy.
Miasto Jest Nasze patrzy na ręce warszawskim urzędnikom w wielu sprawach, m.in. walki ze smogiem czy reprywatyzacji. To właśnie stołeczny Ratusz został tym razem oskarżony o wycinkę.
Warszawiacy są bardzo przywiązani do zieleni w swoim sąsiedztwie i reagują protestami, gdy tylko pojawi się ekipa z piłą. Wycinka w zoo też odbiła się szerokim echem w stolicy i wzbudziła ona kontrowersje tym większe, że dopiero co ze skweru w Śródmieściu zniknęła cała zieleń. W tym przypadku dzieła dokonał - jak informowali urzędnicy - prywatny właściciel i ma to prawdopodobnie związek z wejściem w życie nowego prawa, pozwalającego na usuwanie drzew z prywatnych posesji.
ZOBACZ, JAK ZMIENIŁ SIĘ ZIELONY SKWER W CENTRUM >>>
Władze Warszawy nie chcą być łączone z wycinkami spowodowanymi przez przepisy ministra Jana Szyszki i krytykują nowe prawo, na reakcję w sprawie drzew z zoo nie trzeba było więc długo czekać. Jak tłumaczy w obszernym wpisie wiceprezydent miasta Michał Olszewski, wycinka ta była potrzebna, by topole nie spadały ludziom na głowy.
- Tylko w ubiegłym roku mieliśmy ponad 10 wykrotów, które o mało co nie doprowadziły do tragedii. Drzewa mają wskazania do wycinki już od kilku lat - oświadczył. I zapewnił, że w zoo pojawi się nowa zieleń i to w dużej liczbie.
Trzymamy za słowo!
A TERAZ ZOBACZ: Pelikany są przerażające. Wyglądają niepozornie, ale to urodzeni mordercy