- Dziecko wzięło syrop, nie ma z nim kontaktu, zacisnęło piąstkę. Jakby go szarpało na wymioty - telefon z taką informacją od zdenerwowanego ojca dwulatka odebrał dyżurny asp. Grzegorz Wójcik z Komendy Miejskiej Policji w Kielcach.
Drugi z funkcjonariuszy zawiadomił o sytuacji dyspozytora pogotowia ratunkowego, który wysłał karetkę do jednej z miejscowości w gminie Strawczyn. Stamtąd dzwonił mężczyzna.
- Oddycha? Proszę odwrócić dziecko głową w dół, położyć dziecko na ręku, trochę niżej głowa i poklepać po plecach między łopatkami - instruował asp. Wójcik.
- Sinieje dziecko! Nie oddycha! - krzyknął po chwili ojciec dwulatka. W tle słychać było kobiece krzyki, najprawdopodobniej matki dziecka.
- Odchylić główkę do tyłu, objąć ustami usta dziecka i nos, nabrać powietrza tyle, co w ustach i lekko dmuchnąć - polecił policjant.
Dzięki radom funkcjonariusza udało się uratować chłopca jeszcze przed przyjazdem karetki. - Proszę pana, oddycha - powiedział rozmówca.
Funkcjonariusz kilkukrotnie podczas rozmowy dopytywał o stan dziecka i prowadził rozmowę, aż do pojawienia się zespołu ratowniczego.