Trzech ukraińskich studentów wracało w sobotę nad ranem do akademika. W pobliżu klubu studenckiego "Pod Palmą" przy ul. Cichej zaczepiło ich pięciu mężczyzn w wieku 18-20 lat. - Zauważyli, że studenci mówią z akcentem, więc zapytali o pochodzenie. Słysząc, że są ze Lwowa, z Ukrainy, zapytali, czy wiedzą czyj jest Lwów? - mówi w rozmowie z portalem Gazeta.pl Piotr Pawlik, zastępca Prokuratora Rejonowego dla miasta Rzeszowa. Odpowiedź nie usatysfakcjonowała młodych mieszkańców Podkarpacia. - Ukraińcy usłyszeli, że są banderowcami i zostali pobici - dodaje Pawlik.
Pobicie - jak podaje rzeszowska "Gazeta Wyborcza" - zauważyła i zgłosiła na policję recepcjonistka pobliskiego akademika. Sprawcy uciekli, a studenci z Ukrainy ranni zostali zabrani do szpitala. Po niespełna kilku godzinach krewkich mieszkańców Rzeszowa w okolicy zatrzymała policja. Przyznali się do popełnienia czynu i zostali osadzeni w policyjnym areszcie. W poniedziałek prokurator postawił im zarzuty pobicia na tle narodowościowym. - Grozi im kara do 5 lat pozbawienia wolności. Zostali objęci policyjnym dozorem - mówi prok. Piotr Pawlik.