W środę po południu trójka mężczyzn z Elbląga postanowiła pójść na sanki. Było ich trzech: dwóch nagrywających filmiki oraz główny bohater. Mężczyzna przyczepił sanki do tramwaju. Następnie zajął miejsce i przez kilkadziesiąt metrów jechał za pojazdem trzymając się przywiązanej do niego liny. Za nim widać było już następny tramwaj.
Policję o wydarzeniu poinformował reporter "Dziennika Elbląskiego", który był świadkiem całej sytuacji. Funkcjonariusze szybko dowiedzieli się, że filmiki z ekstremalnej jazdy sankami trafiły do sieci. Teraz policja szuka mężczyzn.
- Tu nawet nie chodzi o ukaranie, tylko o przemówienie do wyobraźni. Z naprzeciwka nadjeżdżał drugi tramwaj. To nie było śmieszne, bohaterskie, tylko po prostu głupie
- skomentował kierownik zespołu prasowego Komendy Miejskiej Policji w Elblągu Krzysztof Nowacki w rozmowie z nami.
Wszystkim trzem uczestnikom akcji grozi mandat 500 zł za stworzenie zagrożenia dla siebie i innych uczestników ruchu. Jednak policjanci podkreślają, że ważniejsze od kary jest w tym przypadku uświadomienie mężczyznom niebezpieczeństwa, na które sami się narazili.
- Kodeks wykroczeń nie określa konkretnie tak finezyjnego wykroczenia. Mężczyznom grozi mandat. Chcielibyśmy jednak skierować sprawę do sądu
- dodał Krzysztof Nowacki.
To nie pierwsza taka sytuacja w Elblągu. W październiku ubiegłego roku 23-latek wskoczył na dach autobusu. W ten sposób przejechał kilka minut, po czym zeskoczył i jak gdyby nigdy nic odszedł. Nagranie z brawurowej jazdy także trafiło do sieci. Policjanci odnaleźli mężczyznę i ukarali go mandatem.