Wykorzystali finał WOŚP, żeby straszyć aborcją. Fundacja pro-life pikietowała z makabrycznymi zdjęciami

W dniu 25. finału WOŚP Fundacja "Pro - prawo do życia" pikietowała w Warszawie nieopodal Pałacu Kultury. Kilkunastu demonstrujących miało ze sobą banery z makabrycznymi zdjęciami porozrywanych płodów.

"Obnażyć hipokryzję Owsiaka!" - pod takim hasłem w Warszawie zebrało się kilkunastu członków Fundacji "Pro - prawo do życia". Ubrani w żółte koszulki i uzbrojeni w banery utrzymywali, że Jerzy Owsiak "publicznie wyraża poparcie dla zabijania dzieci". W jaki sposób? Popierając czarne protesty. Jak czytamy na stronie organizacji, stając po stronie kobiet, które walczyły z zaostrzeniem już i tak surowego prawa antyaborcyjnego i równocześnie wyposażając oddziały neonatologiczne w sprzęt ratujący wcześniaki, Owsiak jest hipokrytą:

Warszawscy wolontariusze zorganizowali pikietę podczas Finału WOŚP, aby wytknąć hipokryzję Jerzego Owsiaka, który z jednej strony chwali się, że Orkiestra wyposaża oddziały neonatologiczne w sprzęt ratujący wcześniaki, a z drugiej publicznie wyraża poparcie dla czarnych protestów – manifestacji propagujących zabijanie dzieci.

Żywe dzieci i rozerwane płody

Jak zauważył fotoreporter Aleksi Wit, który sfotografował i opublikował zdjęcia z pikiety, protestujący nie próbowali ukrywać drastycznych obrazów przed tysiącami dzieci, które w ciągu dnia przewinęły się przez ten teren. "To nie jest normalne, aby pokazywać to cały dzień wśród tysięcy małych dzieci na koncercie WOŚP" - napisał na swoim profilu na Facebooku, gdzie można obejrzeć wszystkie zdjęcia. Na stronie fundacji czytamy zapewnienie jednego z wolontariuszy, Dominika Dzierżanowskiego, że choć rzeczywiście wiele dzieci przeszło obok banerów, nie zauważył "żeby którekolwiek z nich zareagowało nerwowo na przekaz".

W komentarzach pod zdjęciami ludzie nie kryją oburzenia. Jeden z użytkowników stwierdził, że oryginalne zdjęcia powinny zostać wysłane ze zgłoszeniem do Rzecznika Praw Dziecka. Wielu wskazało, że w takich sytuacjach należy natychmiast zawiadomić policję albo straż miejską.

Fundacja zatacza coraz szersze kręgi

O Fundacji "Pro" zrobiło się głośno po tym, jak zawiesiła antyaborcyjny billboard na kamienicy w Krakowie. Podobnie jak w przypadku pikiety w Warszawie, na plakacie pojawiło się makabryczne zdjęcie, ukazujące zmasakrowany płód. Wtedy jedna z koordynatorek akcji "Ratujmy kobiety" w Krakowie, Maria Amin, nawoływała do zalania go farbą. Fundacja opublikowała na swoim profilu na Facebooku print screena z zamazanymi twarzami i danymi autorek wpisów. Amin spotkała za to fala negatywnych komentarzy

A TERAZ ZOBACZ: Gdzie trafiają pieniądze z WOŚP

Więcej o: