Zaczęło się od anonimowego donosu do GOPS-u z informacją, że 35-letnia mieszkanka Radwanic w woj. dolnośląskim urodziła dziecko, którego nikt nigdy nie widział, ani nie słyszał. Sprawą zainteresowała się Prokuratura Rejonowa w Głogowie. Okazało się, że dziecko nie żyje, a rodzice w makabryczny sposób pozbyli się zwłok. CZYTAJ WIĘCEJ >>>
Katarzyna B. zeznała najpierw, że sprzedała dziecko w Niemczech. Później jednak przyznała, że jest ono martwe. 35-latka rodziła sama w domu, na stojąco i upuściła noworodka. Nie zadzwoniła na pogotowie, nie szukała u nikogo pomocy. Zamiast tego wyniosła martwe dziecko do kotłowni. Później opowiedziała o całej sytuacji mężowi, który miał spalić zwłoki w piecu. Mężczyzna nie potwierdził zeznań małżonki. W popiele znaleziono jednak ludzkie kości.
Teraz małżeństwo będzie musiało tłumaczyć się w sądzie. - Katarzyna B. przyznała się do winy, ale podczas zeznań nie wyjaśniła dlaczego postąpiła w ten sposób. Z kolei jej mąż, Krystian B., do winy się nie przyznaje Odmówił składania wyjaśnień - powiedziała Gazecie Wrocławskiej Barbara Izbiańska z Prokuratury Rejonowej w Głogowie. Matka odpowie za nieudzielenie pomocy noworodkowi, a jej mąż za zacieranie śladów i zbezczeszczenie zwłok. Grozi im za to do 5 lat więzienia.
Katarzyna i Krystian B. mają już troje dzieci. Od ponad roku znajdują się one pod opieką rodziny zastępczej. Nie wiadomo, czy zostały im odebrane, czy rodzice sami się ich zrzekli. Para nie była wcześniej karana. Wiadomo jednak, że w ich domu nadużywano alkoholu.