Całe święta leżał na podłodze w mieszkaniu, bo nie mógł wezwać pomocy. Uratował go sąsiad

Zaniepokojony mieszkaniec Herbów w woj. śląskim zawiadomił policję o zniknięciu swojego sąsiada. Okazało się, że ten przez trzy dni leżał bezwładnie na podłodze, bo nie był w stanie wezwać pomocy.

Jeden z mieszkańców Herbów w województwie śląskim przez kilka dni nie widział swojego sąsiada. Mężczyźni mieszkali w jednym budynku. Kilka razy podchodził do drzwi sąsiada, ale nikt nie odpowiadał. Dodatkowo z mieszkania dochodziły dziwne hałasy. 

Akcja ratunkowa 

Cała sytuacja wydała się mężczyźnie na tyle podejrzana, że drugiego dnia świąt wezwał policję. Funkcjonariusze pojawili się tuż po jego telefonie, wieczorem, po godzinie 21. Na ich wołania i pukanie do drzwi także nikt nie odpowiedział. W końcu jednak uwięziony w środku 65-latek przemówił. Okazało się, że przez trzy dni leżał na podłodze swojego mieszkania, bo przez napad bólu w klatce piersiowej nie mógł wezwać pomocy.

Funkcjonariusze wybili szybę w drzwiach balkonowych i weszli do środka. Natychmiast wezwali pogotowie, które zabrało mężczyznę do szpitala. W ten sposób, dzięki czujności sąsiada, udało się uratować mężczyznę.

Komenda Wojewódzka Policji w Katowicach podziękowała za interwencję sąsiadowi mężczyzny uwięzionego w mieszkaniu na swojej stronie internetowej.

'Wczorajsze zdarzenie stanowi ewidentny dowód na to, że sąsiedzka pomoc może nie tylko odstraszyć lub pomóc w zatrzymaniu złodzieja lub włamywacza. W tym przypadku, zainteresowanie się tym, co dzieje się w najbliższym otoczeniu, pozwoliło na uratowanie ludzkiego życia'

- czytamy na stronie internetowej śląskiej policji.

Więcej o: